Czy gwiazdy umierają trójkami? Szokująca teoria znów wraca

Czy gwiazdy umierają trójkami? Szokująca teoria znów wraca

Dodano: 
Stanisław Soyka, Joanna Kołaczkowska, Robert Redford
Stanisław Soyka, Joanna Kołaczkowska, Robert Redford Źródło: WPROST.pl
W tym roku pożegnaliśmy już wielu wspaniałych artystów, cudownych ludzi. Odżyła przy tym spiskowa teoria, że sławni umierają grupowo.

Rok 2025 zapisze się w historii show-biznesu czarnymi zgłoskami. W krótkim czasie zmarło wielu artystów i ikon popkultury, niektórzy nawet tego samego dnia. Fani natychmiast przypomnieli sobie popularną teorię spiskową, według której gwiazdy mają umierać „w grupach po trzy osoby”. Choć zdrowy rozsądek każe nam obalić ten mit, w sieci znów zawrzało.

„Dzień, w którym umarła muzyka”

Korzenie tej teorii sięgają 1959 roku, kiedy w katastrofie lotniczej zginęli Buddy Holly, Ritchie Valens i The Big Bopper. Wydarzenie to przeszło do historii jako „Dzień, w którym umarła muzyka”. Don McLean upamiętnił je w słynnym utworze „American Pie”. To właśnie wtedy narodziło się przekonanie, że śmierć jednej gwiazdy pociąga za sobą odejście kolejnych.

Pilot Roger Peterson stracił kontrolę nad samolotem Beechcraft Bonanza w mroźną noc 3 lutego. Maszyna rozbiła się w pobliżu Clear Lake w stanie Iowa, zabijając wszystkie cztery osoby na pokładzie. Żona Holly’ego, Maria Elena, która zaledwie pół roku wcześniej poślubiła muzyka, dowiedziała się o tragedii z telewizji. Wstrząs był tak wielki, że kobieta poroniła.

Od tamtej pory każde nagłe odejście znanej postaci wywołuje pytania, czy to początek „serii”. I choć nauka nie potwierdza takiej zależności, wrażenie bywa przytłaczające. W czerwcu 2018 roku w krótkim odstępie zmarli Anthony Bourdain, Kate Spade i Jackson Odell – co ponownie wzmocniło teorię o „śmierci trójkami”.

Tragiczny dla sławnych rok 2025

Ten rok okazał się wyjątkowo brutalny. W lipcu świat stracił Michaela Madsena, Connie Francis, Malcolma-Jamala Warnera, Ozzy’ego Osbourne’a, Hulka Hogana i Chucka Mangione. Co najbardziej uderzyło fanów, to fakt, że Osbourne i Mangione odeszli tego samego dnia, a Hogan zmarł w tym samym tygodniu. To jednak nie wszystko. W tym samym miesiącu pożegnaliśmy także Lyndona „LB” Byersa – legendę bostońskiego sportu, poetkę i aktywistkę Andreę Gibson, badacza zjawisk paranormalnych Dana Riverę znanego z serii „Annabelle” oraz satyryka muzycznego Toma Lehrera. We wrześniu zmarł Robert Redford, legenda kina, dożył 89 lat.

W Polsce również w nieprawdopodobnie krótkich okresach zmarli Stanisław Soyka, artystka kabaretowa Joanna Kołaczkowska, Tadeusz Głuchowski, legendarny muzyk grupy Niebiesko-Czarni, czy grafik i projektant Michał Łojewski.

Choć to tylko teoria spiskowa, wielu ludzi nie potrafi oprzeć się wrażeniu, że coś w niej jest. Śmierć znanych osobistości często następuje w krótkim czasie, a media społecznościowe błyskawicznie łączą te fakty w dramatyczną narrację. „Czasami naprawdę wygląda to tak, jakby grupy celebrytów umierały mniej więcej w tym samym czasie” – przyznają obserwatorzy. Jedno jest pewne: odejście idola, niezależnie od tego, czy to gwiazda rocka, aktor czy polityk, zawsze wywołuje wstrząs i żałobę. Czasami też rodzi spiskowe teorie dziejów.

Czytaj też:
Edyta Rynkowska nie żyje. Żona Ryszarda Rynkowskiego zmarła nagle
Czytaj też:
Była pupilką Kremla, teraz uderza w Putina. „Czas już to kończyć”

Źródło: WPROST.pl / Hollywood Life