Od kilku miesięcy głośno jest o kulisach powstawania teleturnieju „Va Banque”. Niedawno spółka Astro zarzucała publicznemu nadawcy bezpodstawne odebranie produkcji programu i zapowiedziała, że będzie domagać się zapłaty 6,7 mln zł odszkodowania wraz z odsetkami. Teraz światło dziennie ujrzały kolejne informacje.
Łapówka za realizację programu „Va Banque”
Ryszard Krajewski, przewodniczący rady nadzorczej Astro, kilka tygodni temu informował, że ma przygotowany pozew, który miał być złożony poprzednim władzom TVP 20 grudnia. – Powołano jednak wtedy nowe szefostwo spółki, więc wstrzymałem się z jego złożeniem, licząc na polubowne rozwiązanie sprawy – mówił.
Sprawa dotyczy reaktywowania umowy na realizację przez firmę producencką Astro teleturnieju „Va Banque”. Otóż pierwsza umowa na została podpisana w lutym 2020 roku na produkcję 15 odcinków. „Podczas nagrywania programu okazało się, że wymagania techniczne Telewizji Polskiej znacząco wzrosły, i urządzenia należące do Spółki Astro nie spełniają wymagań TVP” – można przeczytać w treści pozwu.
Serwis „Press” podawał, że przygotowując się do drugiej serii nagrań programu, spółka Astro zamówiła dodatkowe urządzenia oraz przeprojektowała reżyserkę, aby sprostać narzuconym przez TVP wymaganiom technicznym, jednak na krótko przed rozpoczęciem nagrań, firma podobno otrzymała od Anny Cyzowskiej-Andury (wówczas dyrektorki agencji kreacji rozrywki i oprawy TVP) informację, iż decyzją ówczesnego prezesa TVP Jacka Kurskiego nie będzie zaangażowana w produkcję programu „Va Banque”. Następnie TVP zaczęła realizować teleturniej we własnym zakresie.
Teraz światło dzienne ujrzały kolejne informacje. Otóż Ryszard Krajewski ujawnił, że za umowę dotyczącą produkcji „Va Banque” wręczył przedstawicielce TVP 350 tys. zł łapówki. Edyta Podleś, kierowniczka produkcji w Telewizji Polskiej, miała otrzymać pieniądze 10 października 2019 roku. Chodziło o to, żeby spółka Astro dostała umowę na realizację programu, który po latach przerwy wrócił na antenę TVP2 wrócił w styczniu 2020 roku.
„Newsweek” opisał przebieg sprawy, cytując m.in. SMS-y wymieniane przez Krajewskiego z Podleś i Stanisławem Bortkiewiczem, ówczesnym szefem biura spraw korporacyjnych w TVP. Początkowo łapówka miała wynieść 500 tys. złotych i tyle Krajewski miał wręczyć Podleś, ale po kilku dniach, w czasie których spotkał się z Bortkiewiczem w innej sprawie, zmniejszono ją do 350 tys. złotych.
Ryszard Krajewski zasugerował, że pieniądze mogły trafić m.in. do Tomasza Klimka. Na fali tych doniesień „Newsweek” usiłował się skontaktować z Edytą Podleś, jednak ona nie chciała komentować sytuacji. Równocześnie Tomasz Klimek (były mąż Joanny Kurskiej, współpracujący z TVP w ostatnich latach jako reżyser i producent) oraz Stanisław Bortkiewicz zapewnili, że nie wiedzą nic o łapówce za „Va banque”.
– Jestem w szoku! Jakie pieniądze? Ja nie pracowałem przy żadnym „Va Banque”. Nie miałem z tym nic wspólnego. Co ja mogłem załatwić w TVP, skoro zajmowałem się rozrywką? – pytał Klimek.
Stanisław Bortkiewicz z kolei poinformował, że pod koniec października 2021 razem z Jackiem Kurskim roku złożył do prokuratury zawiadomienia o podejrzeniu popełniania przez Krajewskiego przestępstwa, dotyczącego zniesławienia ich. Wówczas w lutym 2022 roku prokuratura odmówiła wszczęcia postępowania, a Ryszard Krajewski zeznał, że nie wręczył łapówki.
– Panie redaktorze, ja bałem się jak diabli. Popełniłem przestępstwo razem z nimi, chcąc ratować swoją spółkę i pracujących w niej ludzi. (...) Wiem, że ja też popełniłem przestępstwo. Żałuję tego, ale nie daruję im, że zarabiali w telewizji miliony i jeszcze mnie okradli. Z pieniędzy, mieszkań [Krajewski zastawił je, żeby uzyskać kredyt bankowy – przyp. red.] i programu – tłumaczył teraz „Newsweekowi”.
Według Krajewskiego pieniądze z łapówki mogły trafić także do Joanny Kurskiej, natomiast Stanisław Bortkiewicz wycofał się ze sprawy, dlatego kwotę zmniejszono z 500 do 350 tys. złotych. Na te doniesienia zdążyła już odpowiedzieć żona Jacka Kurskiego w mediach społecznościowych.
– Oświadczam, że nigdy nie wzięłam od nikogo żadnej łapówki. Nie znam Krajewskiego, nie wiem, jak wygląda (przekonam się dopiero w sądzie), ale wiem, że to nie Krajewski zawiadomił prokuraturę teraz, tylko mój mąż zrobił to wobec Krajewskiego już 3 lata temu – wyznała.
– Krajewski szantażował wtedy jednego z dyrektorów TVP, że jak nie dostanie lepszych warunków zlecenia na produkcję teleturnieju „Va Banque”, to będzie szkalować szefostwo telewizji opowiadaniem o łapówce, której beneficjentem miałby być prezes TVP i szef Biura Spraw Korporacyjnych. Dlatego został potraktowany jak szantażysta. W prokuraturze Krajewski wszystkiemu zaprzeczył. Sprawę zamknięto. „To człowiek, który ma długi i zrobi dla pieniędzy wszystko, żeby mieć program w TVP” – powiedziała mi Edyta Podleś, współpracownica Krajewskiego – zaznaczyła Kurska i dodała, że według niej za całą aferą mogą stać obecne władze TVP.
Czytaj też:
Joanna Kurska pozywa Telewizję Polską. Żąda wysokiego zadośćuczynieniaCzytaj też:
Edward Miszczak ocenił Jacka Kurskiego. Zaskoczył swoją opinią