„Sprawa dla reportera” jest emitowana na antenie TVP1 już od 1983 roku. Program cały czas przyciąga ponad milion widzów, których ciekawią interwencje w trudnych i konfliktowych sprawach społecznych. Każdy odcinek składa się z reportażu realizowanego na miejscu omawianego wydarzenia i dyskusji w studio z bohaterami reportażu, a także zaproszonymi gośćmi, którymi są znani eksperci. W jednym z najnowszych wywiadów jeden z nich opowiedział o realizacji znanego formatu.
Kulisy realizacji „Sprawy dla reportera”
Według wielu medioznawców „Sprawa dla reportera” jest prawdziwym fenomenem, a to dlatego, że jest nadawana nieprzerwanie od lat 80. Sądzą, że ma na to wpływ osobowość Elżbiety Jaworowicz, która umiała znaleźć taką formułę programu, jaka się nie starzeje. – To program czasami balansujący na granicy populizmu, pojawiały się też zarzuty dotyczące rzetelności, ale ostatecznie zawsze pani Jaworowicz potrafiła z tego wyjść obronną ręką. Znalazła formułę, która nie dotyczy wąsko rozumianej polityki i jest blisko ludzkich spraw – mówił „Wirtualnym mediom” Juliusz Braun, prezes TVP w latach 2011-2015.
Dziennikarka nie wchodziła z nikim w konflikty polityczne, stając się bardziej trwała niż ktokolwiek w Telewizji Polskiej. Równocześnie budzi sympatię widzów. – Niewątpliwie pani Jaworowicz najczęściej staje po stronie zwyczajnych ludzi, krzyczy na polityków i samorządowców i sugeruje, że rzecz można załatwić prosto. Rzeczy zazwyczaj są jednak skomplikowane i czynienie z nich czegoś łatwego do osiągnięcia jest rodzajem populizmu. Ona jest atrakcyjna z tą swoją założoną nogą, postawą, posturą, przyjemnie się ja ogląda. Ma dobrze ustawiony głos, co jest bardzo ważne, bo zwycięża w pojedynkach głosowych, kiedy w studiu jest kilkanaście osób – tłumaczył prof. Wiesław Godzin, medioznawca.
W roli ekspertów w jej programie występowało wiele postaci, m.in. seksuolog Zbigniew Lew-Starowicz, detektyw Krzysztof Rutkowski, działacz społeczny Piotr Ikonowicz, senator Lidia Staroń czy adwokat Piotr Kaszewiak. Teraz ostatni z nich ujawnił kilka szczegółow dotyczących realizacji formatu w rozmowie z „Faktem”.
– Pani redaktor Jaworowicz dała mi się poznać przez te minione lata współpracy jako osoba, która nie ogląda się za siebie, nie przepada za honorami i pochwałami – wyznał Piotr Kaszewiak, dodając, że wszystkie komplementy i słowa uznania pod adresem Elżbiety Jaworowicz są skrzętnie wycinane na jej prośbę.
Prawnik odniósł się także do prybieranej przez dziennikarkę charakterystycznej pozy. Zdradził, że tajemnica tego ułożenia nóg tkwi w specjalnym fotelu. Otóż ma on specjalną konstrukcję i jest pozbawiony oparcia. – Skromny, poobijany, wysłużony i najwyraźniej ważny dla pani redaktor fotel, który towarzyszy jej od wielu dekad. Moim zdaniem trudno o lepszy dowód skromności i pokory wobec widzów – stwierdził mecenas.
Czytaj też:
Do „Pytania na śniadanie” wrócą poprzedni prowadzący? „Trwają rozmowy”Czytaj też:
Politycy PiS pochwalili TVP Info. Ocenili „sposób relacjonowania”