Legenda TVP chwali Jacka Kurskiego. Nie zamierza teraz wracać do stacji

Legenda TVP chwali Jacka Kurskiego. Nie zamierza teraz wracać do stacji

Stanisława Ryster i Jacek Kurski
Stanisława Ryster i Jacek Kurski Źródło:Newspix.pl / Jacek Herok / TEDI
Stanisława Ryster udzieliła wywiadu. W rozmowie zaskoczyła odniesieniem do byłego prezesa telewizji publicznej, Jacka Kurskiego.

Stanisława Ryster to prawdziwa ikona telewizji. Rozpoczęła pracę jako prezenterka w 1966 roku i zaczęła od prowadzenia programów i teleturniejów młodzieżowych. W 1975 została gospodynią teleturnieju „Wielka gra” w TVP, który prowadziła nieustająco do 2006 roku. W 2010 roku z kolei powróciła do Telewizji Polskiej, przygotowując program „Wielka gra – na bis” na antenie TVP Polonia. Teraz zdradziła, czy znów wróciłaby do pracy u publicznego nadawcy.

Stanisława Ryster o pracy w TVP

Wiadomo, że po wielu latach przerwy za czasów rządów Jacka Kurskiego w Telewizji Polskiej próbowano odświeżyć „Wielką grę”. Choć prezes TVP w 2019 roku powołał ku temu specjalną komisję, nie znaleziono pomysłu na unowocześnienie teleturnieju. – Powrót „Wielkiej gry” się nie uda. Można unowocześnić „Koło fortuny”, „Va Banque”, „Szansę na sukces” czy „Jaka to melodia?”, które w nowej odsłonie są fenomenalne. „Wielka gra” ma zbyt powolne tempo. Tam mecenas bierze powoli kopertę, potem ją powoli niesie, otwiera, w środku są dwa pytania. Na pierwsze uczestnik ma dwie minuty, na drugie półtorej minuty. Współczesna telewizja już tego nie toleruje. To się mogło udać lata temu. Mieliśmy plany, by ją reaktywować, ale niektórych programów nie da się już wskrzesić – opowiadał wówczas w „Fakcie” Jacek Kurski.

Ta informacja uradowała Stanisławę Ryster. – Bardzo się cieszę, że nie chcą już profanować „Wielkiej gry” i dają spokój. Mówili, że chcą zrobić z niej jakiś nowoczesny program, z czym się nie zgadzałam. Bardzo dobrze się stało. Kamień z serca. „Wielka gra” w jakiejś szybszej formule to byłby dramat – mówiła.

Dziś była gospodyni „Wielkiej gry” ma 81 lat. Właśnie udzieliła wywiadu „Faktowi”, w którym odpowiedziała, czy wróciłaby do TVP, gdyby dostała taką propozycję. W rozmowie wyznała, że czas pracy w telewizji to dla niej zamknięty rozdział, przede wszystkim dlatego, iż boi się krytyki związanej z upływającym czasem.

– Nie mam serca do telewizji. Po co mam wracać, żebym później usłyszała: „O, wróciła na wizję, ale się postarzała, ale jej przybyło”. Taki był komentarz do Orłosia, który wrócił po kilku latach. Ja za nim nie szaleję, ani brat, ani swat, ale jak można w ten sposób o kimś powiedzieć. Tylko że on jest facetem, to pewnie mniej go obeszło, bo kobietę bardziej by to dotknęło – stwierdziła.

Następnie Stanisława Ryster doceniła Jacka Kurskiego. Stwierdziła, że wobec niej zawsze nienagannie się zachowywał i mogła liczyć na jego pamięć. – Zawsze wobec mnie bardzo dobrze zachowywał się prezes Jacek Kurski. Pamiętał o mnie i dostawałam od niego na Boże Narodzenie czy Wielkanoc kartki z życzeniami świątecznymi. I to nie takie, które wysyłają do emerytów, czyli wszystkie takie same. On mi je osobiście pisał – podkreśliła.

Prezenterka dodała też, że Telewizja Polska jest już zupełnie inna, a emitowane w niej programy są obecnie całkiem innej jakości. – Ciągle słyszę, od osób, które tam pracują, że to już nie jest ta sama telewizja co kiedyś. Już pomijam fakt, że budynek, gdzie nagrywano „Wielką Grę” już dawno został wyburzony. Nawet, żeby mi powiedzieli, że za występ w telewizji dostaniesz milion dolarów, też bym nie poszła. Po co mi potem inwektywy różne, żeby mi rzucali, jaka ona brzydka, ale się postarzała. Do czego mi to potrzebne? Do niczego. Ponad trzydzieści lat tam przepracowałam, nie miałam tego typu uwag, nie wiem, chyba publiczność była inna. I myśmy innej jakości programy dawali, to nie ma porównania – dodała.

Czytaj też:
Edward Miszczak ocenił Jacka Kurskiego. Zaskoczył swoją opinią
Czytaj też:
Zwolniona z TVP prezenterka uderza w nowych pracowników. „Udają, że jest ok”

Opracowała:
Źródło: WPROST.pl / Fakt