Tomasz Kammel na początku tego roku, wraz z innymi prowadzącymi „Pytania na śniadanie”, stracił pracę w TVP. Dla wielu osób było to ogromnym zaskoczeniem, ponieważ dziennikarz był związany z publicznym nadawcą od wielu lat i pracował w stacji niezależnie od panującej władzy. Przez kilka miesięcy prezenter koncentrował się na udzielaniu szkoleń z wystąpień publicznych, jednak kilka tygodni temu znalazł pracę w Kanale Zero, gdzie znów występuje w parze z Izabellą Krzan. Teraz 53-latek udzielił wywiadu swojemu pracodawcy i Krzysztofowi Stanowskiemu szczerze opowiedział o kulisach rozstania z Telewizją Polską.
Tomasz Kammel o Jacku Kurskim i Telewizji Polskiej
Tomasz Kammel przyjął zaproszenie do „Godziny Zero”, gdzie w rozmowie z Krzysztofem Stanowskim poruszył wiele ciekawych kwestii. W pewnym momencie gospodarz programu zapytał go m.in.: „Czy Jacek Kurski jest najwybitniejszym propagandystą od czasów Jerzego Urbana?”, na co prezenter nie uchylił się od odpowiedzi.
– Dobry jest, co? W te klocki. (...) No on sam deklarował, że PiS wygrał wybory dwukrotnie dzięki temu, co działo się za jego rządów, więc no chyba musiał być dobry, gdybyśmy chcieli ten wzór przyłożyć – powiedział Tomasz Kammel o Jacku Kurskim.
Następnie panowie weszli na temat „cudu życia”, czyli szeroko omawianego komentarza, na który Tomasz Kammel zdobył się w trakcie wielkanocnego koncertu stacji, mając na myśli poczęte przez Kurskich dziecko. – Jeżeli chcemy do tego wrócić, to rzeczywiście wymaga pewnej precyzji w opowiadaniu. Zacznijmy od tego, że gdybym mógł ten czas cofnąć, to bym oczywiście wolał tego nie powiedzieć. Z drugiej strony, czy gdybym tego nie powiedział, to siedziałbym tutaj dzisiaj i działyby się te niezwykłe rzeczy, które mają teraz miejsce? (...) Czy zrobiłbym to jeszcze raz? Nie wiem, ale to była czysto ludzka sprawa, to nie była żadna historia polityczna. I być może tym bardziej właśnie powinienem powiedzieć mu: „Panie prezesie, nie warto” – pokrętnie tłumaczył.
– To była moja największa wpadka w sumie. Ja nie mam żadnych innych, bo raczej się dość dobrze pilnowałem, a poza tym ja jestem mądrym człowiekiem. To jest przywilej bycia po 50-tce, że jak tak zrekapitulujesz pewne sprawy, zrobisz rachunek sumienia, to dajesz sobie prawo powiedzenia, że jesteś mądry, jak jesteś mądry – kontynuował.
Tomasz Kammel zdradził też, czy realizatorzy pokazywali prezesa w telewizji na jego wyraźną prośbę. – Znam ludzi, którzy realizowali te transmisje, one były wysokiej jakości, to są mistrzowie świata, natomiast skoro nagle pokazywał się w kadrze główny włodarz, to nie było przypadkowe, to pewnie było wyraźne życzenie i był w tym jakiś cel. Czy to było dobre? Historia osądzi. Ja uważam, że to nie było dobre – wyznał dziennikarz.
Prezenter stwierdził, że za czasów rządów PiS-u, nie czuł w TVP żadnych prób nacisku. Wyznał, że jeżeli by tak było, to zrezygnowałby ze swojej pracy. – Doszedłem do wniosku, że rzucę papierami, bo mam swoje liberalne poglądy, ponieważ jestem za wolnością kobiet w kwestiach aborcji, ponieważ nie mam nic przeciwko temu, żeby pary jednopłciowe brały ślub, ponieważ nie mam nic przeciwko osobom homoseksualnym, które adoptują dzieci – proszę bardzo. (...) Mogłem rzucić papierami i iść w cholerę, spaść z tej barykady i nie dostać pracy gdzie indziej, ale uważam, że tym zdziałałbym dużo mniej niż w obszarze „Pytania na śniadanie”, (...) broniąc tego, co dla mnie ważne. Gdyby ktoś tam się przyszedł awanturować i wmawiał mi rzeczy niezgodne z moim kodem moralnym, to bym się wtedy ostro przeciwstawiał – mówił w Kanale Zero.
Tomasz Kammel ostro o Kindze Dobrzyńskiej
W dalszej części rozmowy Tomasz Kammel uderzył w Kingę Dobrzyńską i zasugerował, że (choć Telewizja Polska poinformowała, że przebywa ona na zwolnieniu lekarskim) straciła swoją posadę. – Z tego co wiem, ta pani już nie jest szefową „Pytania na Śniadanie”. Po tym, co zrobiła, też trochę sobie nie wyobrażam, jak ona sobie będzie dalej radzić na rynku – skomentował.
– Ja mogę jej nie lubić za to, co zrobiła, mieć wielki żal za to, że zniszczyła coś naprawdę pięknego, ale myślę, że ona miała pecha i ten pech polegał na tym, że ktoś uwierzył, że ma kompetencje. Sama się z tym porwała jak z motyką na słońce i zapłaciła najgorszą możliwą cenę, bo jest skończona jako ktoś taki, komu miałoby się powierzyć kolejny program – dodał Tomasz Kammel.
Czytaj też:
Tomasz Kammel o zmianach w „Pytaniu na śniadanie”. „Ktoś poszedł po rozum do głowy”Czytaj też:
Wzburzona Joanna Kurska komentuje działania TVP. „Nic nie umieją, na niczym się nie znają”