Miło jest leżeć na kanapie…
To jest też to moje niefortunne „błotko”, o którym napisałam, ale mając właśnie wygodną strefę komfortu. Po prostu siedzisz i jest fajnie, wygodnie. Najgorsze jest wychodzenie z „błotka”. Ja parę razy w życiu, żeby ruszyć dalej, musiałam wyjść i to boli. Taki najgorszy moment w moim życiu, właśnie po tej kontuzji, kompletnie nie wiedziałam w jakim kierunku – czy ja mam dalej tańczyć… to było bardziej takie narzucone przez siebie samą, to była presja związana z całym moim życiem, a niekoniecznie z moimi prawdziwymi pragnieniami. To tak bolało, żeby się przed samym sobą przyznać…
Że coś się skopało?
Tak. I to jest najgorszy moment wychodzenia ze strefy komfortu. Potem już idziesz – szybciej lub wolniej, ale już idziesz do przodu. Ale ten moment wyboru – zostaje, jest spoko, bezpiecznie, wygodnie. Albo podejmuję pewne ryzyko, wychodzę i wtedy musisz pokazać sobie i całemu światu – jest syf, ale to cholernie buduje. Czasem ktoś mnie pyta o to, czy ja czegoś żałuje. Popełniłam wiele błędów ale niczego nie żałuje. Błąd to też nie jest dobre słowo. Ale było wiele sytuacji, które, z perspektywy czasu, bym powiedziała: „Po co?”, „Trzeba było inaczej”. Ale mam myślenie na ten temat takie – dobra, to była super lekcja. Wiele mnie to nauczyło.
Jeżeli już wychodzimy ze swojego „błotka”, to mamy też świadomość, jak trudno jest ludziom, którzy wciąż w nim tkwią. Jak spotkasz taką osobę i widzisz, że coś jest nie tak, to automatycznie masz dla niej ogrom empatii.
Prawda. Ale też mnie się chce od razu krzyczeć – zrób coś! To tylko twoje życie – nikt za ciebie tego nie zrobi. I tutaj znów wracamy do wszystkich tematów, o których rozmawiałyśmy, jak poczucie własnej wartości… i o tym, jak do siebie i o sobie mówimy. Jeżeli mówisz o sobie, w żartach czy nie, w domu, na Instagramie czy gdziekolwiek źle, to dlaczego roszczeniowo oczekujesz, że świat będzie mówił o tobie dobrze? Dla przykładu – brzydka – piękna. Jeżeli uważasz się za brzydką, to dlaczego chcesz, aby ktoś, gdy się z Tobą widzi, powiedział: „Pięknie dziś wyglądasz”? Tak samo jeżeli mówisz „pieniążki”, to też nie będą one nigdy duże. W naszym społeczeństwie rozmawiać o pieniądzach jest trudno, tego też nikt nie uczy. Jeżeli chcesz jednak dużo zarabiać, to zacznij mówić pieniądze. Nie bój się też tego, że możesz zarabiać dużo, cokolwiek „dużo” dla ciebie znaczy. Każdy z nas zasługuje na to, żeby zarabiać tyle, ile uważa, że powinien.
Co myślisz w tym kontekście o różnicach między kobietami a mężczyznami, ale też w odniesieniu do roli społecznych, narzuconych standardów?
Jest bardzo stereotypowo. Spotykamy się z tym z Maćkiem. On totalnie odnalazł się w roli ojca. Też miał bardzo długą i wyboistą drogę zawodową i dalej w tej sferze działa i szuka nowych dróg. Nigdy nie sądził, że może znaleźć spełnienie w byciu tatą. To było dalekie od jego myślenia, ale przez to spotyka się z taką oceną społeczeństwa, że: „Jak to? Spełniasz się jako ojciec?”. Przecież ojcowie są z doskoku…
Pracują, nie ma ich w domu…
I są tacy nieogarnięci, nie potrafią zmienić pieluchy. Maciek czesze naszą córkę dokładnie tak, jak ja i robi wszystko dokładnie tak, jak ja i znacznie lepiej gotuje, niż ja. I on nie ma z tym żadnego problemu, ale spotyka się z krytyczną oceną ludzi. To nas bardzo śmieszy, że w związku z tym, że on jest takim zaangażowanym i obecnym tatą, to ja go „zamknęłam w klatce”.
Trzymasz go „pod pantoflem”?
Tak. Ale to się teraz coraz częściej zdarza. Kobiety do mnie piszą, że mają podobne sytuacje. Że są pół na pół partnerami, tak samo opiekują się dziećmi i po prostu idą na urodziny do cioci i jest wyśmiewanie. Mówimy tak dużo teraz w kraju o tolerancyjności. Ale o tej właśnie tolerancyjności się mało mówi – bardzo mało. O tym nowym podziale obowiązków w domu i między kobietami i mężczyznami. Mam wrażenie, że w ogóle temat tolerancyjności jest strasznie wybiórczy. Z jednej strony tolerancyjność, takie wielkie hasło, a z drugiej strony totalny brak tolerancyjności na to, że ktoś może mieć właśnie inny pogląd, inny sposób na życie itd. Tej małej, zwykłej tolerancyjności brakuje. Tego zwykłego dobra, serca.