Agnieszka Kaczorowska-Pela dla „Wprost”: Nie jestem „trendy”, dlatego często narażam się na ataki

Agnieszka Kaczorowska-Pela dla „Wprost”: Nie jestem „trendy”, dlatego często narażam się na ataki

A co oglądasz? Jakie seriale możesz polecić?

W ramach relaksu i wzruszeń wieczornych ciążowych oglądam „New Amsterdam” na . Lubię zagadki kryminalne, ale nie wszystkie, bo dużo jest takich kopiuj-wklej. Nie lubię fantasy, ale w tamtej ciąży mój mąż namówił mnie, żebym wreszcie obejrzała . Myślałam: „Ja i »Gra o tron«?!”. Ale mnie wciągnęło. I mimo tego, że fantasy nie lubię i „Władca pierścieni” nie jest dla mnie, a na „Hobbicie” zasypiam, to jednak ta „Gra o tron” zabrała mnie w inny świat.

A jaki film zrobił na tobie ogromne wrażenie?

„Cudowny chłopiec”. Kosmos. Rodzina, moje wartości, coś niesamowitego. I płakałam w kinie, a drugi raz obejrzałam, jak miałam dziecko. Płakałam od pierwszej minuty, cały film. Uwielbiam film „Zanim się pojawiłeś”…i wiele innych tego typu historii. Nie takie banalne wzruszajki, tylko z czymś bardzo głębokim, prawdziwym. I jeszcze „Forrest Gump”. W finale „Tańca z gwiazdami” z Krzysztofem Wieszczkiem zrobiliśmy show do takiego miksu utworów z tego filmu. Kocham wracać do tego, co stworzyliśmy, jak tańczyliśmy do tej muzyki.

Alan Silvestri...

Nie dość, że przyniosło nam to wymarzone zwycięstwo, to tańczenie do tego było po prostu jakimś totalnym spełnieniem. Jeden z najbardziej magicznych tanecznych momentów w moim życiu. Film jest super, ale muzyka jest jeszcze lepsza.

Planujesz powrót do „Tańca z gwiazdami”?

To jedno z trudniejszych pytań, bo z jednej strony nie wiesz co przyniesie przyszłość, a z drugiej – zamknęłam już pewien etap. To jest taki program, który dał mi bardzo dużo fajnego doświadczenia, bardzo sobie cenie te lata w swoim rozwoju. Ja jestem teraz głównie mamą i mogę angażować się tylko w to, co wierzę, że uda mi się połączyć. Ten program, gdy jesteś w roli tancerki, to choć fantastyczny, wymaga od ciebie pracy siedem dni w tygodniu po tyle godzin, że łączenie tego z rodziną byłoby bardzo trudne. Widzowie oglądając ten program kompletnie nie zdają sobie sprawy z tego, ile my przy tym pracujemy. My – trenerki – mamy więcej pracy, nie ma co ukrywać. Nauczyć mężczyznę tańczyć jest znacznie trudniej. Ja to w ogóle miałam takie przypadki… przykład – Łukasz Kadziewicz, siatkarz. Uwielbiam gościa, ale nie było łatwo. Koniec końców wspominam jako jedną z najfajniejszych przygód, bo chyba miał miejsce największy progres. To siatkarz – faceci, faceci, faceci, drużyna facetów, trenerzy faceci i przychodzi mała blondyneczka i mu coś każe zrobić. W końcu do niego dotarłam, a w rezultacie on mi powiedział – to jest komplement, który brzmi mi w uszach do dziś i jest dla mnie budujący – że jestem jednym z najlepszych trenerów, jakich w życiu poznał. Od takiego sportowca? To było dla mnie jak trzecie skrzydło, dzięki któremu zaczęłam lecieć jeszcze wyżej.