Courtney B. Vance dla „Wprost”: System jest wspaniały tylko wtedy, gdy działa na korzyść białych ludzi

Courtney B. Vance dla „Wprost”: System jest wspaniały tylko wtedy, gdy działa na korzyść białych ludzi

Courtney B. Vance jako Franklin Roberts w serialu „61 Street”
Courtney B. Vance jako Franklin Roberts w serialu „61 Street” Źródło:AMC
– Nie sądzę, żeby w tych czasach niesprawiedliwość dotyczyła tylko czarnoskórych społeczności. Zobacz, co się dzieje na Ukrainie. Cytując Martina Luthera Kinga: „Niesprawiedliwość dziejąca się gdziekolwiek, jest zagrożeniem dla sprawiedliwości wszędzie“. To po prostu nie może się dziać w cywilizowanym świecie – mówi o nowym projekcie „61st Street” Courtney B. Vance, zdobywca dwóch nagród Emmy.

Jego role w „American Crime Story: Sprawa O.J. Simpsona” (2016), gdzie wcielił się w legendarnego prawnika Johnnie'ego Cochrana oraz „Krainie Lovecrafta” (2020), w której zagrał George'a Freemana, zostały docenione nie tylko przez widzów, ale i krytyków, przynosząc mu dwie nagrody Emmy. Swoje ekranowe wcielenia dobiera skrupulatnie, uważa, że artysta poprzez treść i formę może ukazywać innym to, co ważne. W najnowszym serialu „61st Street” wciela się ponownie w kogoś, kogo potrzebuje społeczność – obrońcę z urzędu Franklina Robertsa, który mimo własnych problemów, ryzykując wszystko, pomaga niesłusznie oskarżonemu młodemu sportowcowi Mosesowi Johnsonowi. Szybko orientuje się, że jego sprawa może zmienić cały system sądownictwa Chicago, przeżarty przez instytucjonalny rasizm i wszechobecną korupcję.

Gabriela Keklak: O czym jest serial „61st Street”?

Courtney B. Vance: Jest o społeczności. Ludziach, którzy, jak każdy z nas, wiodą swoje codzienne życie. Młody mężczyzna – Moses, który jest wielką gwiazdą sportową, następnego dnia ma udać się na studia, a prawdopodobnie też zakwalifikuje się do udziału w Igrzyskach Olimpijskich, wraz z bratem znaleźli się w niewłaściwym miejscu, w niewłaściwym czasie. W miejscu, gdzie policja przeprowadza atak na gang.

Chłopakom udaje się uciec, jednak policjant, który goni Mosesa, ginie, co jest wynikiem kompletnego przypadku. Młody mężczyzna zostaje jednak oskarżony o zabójstwo funkcjonariusza. Dowiaduje się o tym postać, w którą wcielam się ja – obrońca z urzędu, który pełni służbę od 30 lat i ma właśnie przejść na emeryturę. Moja filmowa żona, która stara się wejść do polityki, zajmowała się do tej pory naszym 17-letnim autystycznym synem, podczas gdy ja robiłem karierę. Teraz powinienem przejąć ten obowiązek.

Nie udaje się jednak tego zrealizować, bo pojawia się sprawa wyższej wagi...

Dzieje się życie. Moses zostaje bowiem oskarżony, a moim głównym celem, podobnie, jak całej społeczności, która wie, że chłopak nie ma nic wspólnego z gangiem, staje się jego obrona. Stawiam więc na szali wszystko – moje małżeństwo, zdrowie (mam raka prostaty), rodzinę – aby wstawić się za tym młodym mężczyzną. Ponieważ jeżeli on zostanie pogrążony, wszyscy znajdziemy się na dnie wraz z nim.

Dlaczego właśnie ten projekt? Co zdecydowało o tym, że postanowił pan się w niego zaangażować?

Usiadłem do rozmów z twórcą, Peterem Moffatem, i głównym showrunnerem, J. Davidem Shanksem. Zapytałem ich, czy są całkowicie oddani temu projektowi.