Czwarty sezon serialu „The Crown” miał swoją premierę dwa tygodnie temu, ale produkcja wciąż wzbudza kontrowersje. – To pięknie wyprodukowane dzieło fabularnie, więc podobnie jak w przypadku innych produkcji telewizyjnych, Netflix powinien od samego początku twierdzić, że takim właśnie jest – powiedział Oliver Dowden w rozmowie z dziennikiem „Daily Mail”.
Kontrowersje wokół „The Crown”. Serial to fikcja?
Wspomniany minister kultury, mediów i sportu ocenił także, że pokolenie widzów, które nie było świadkiem wydarzeń przedstawianych w serialu, może „pomylić fikcję z faktami”. Zapowiedział również wystosowanie pisma do Netfliksa z prośbą o dodanie na początku każdego odcinka informacji o tym, że przedstawia on fikcyjne zdarzenia. Podobnego zdania jest cytowany przez gazetę „przyjaciel księcia Karola”, który nazwał serial „wyrafinowaną propagandą”.
Zdaniem osoby z otoczenia następcy Elżbiety II, który nie został przedstawiony przez twórców produkcji w całkowicie pozytywnym świetle, scenarzysta serialu „w niezwykle wyrachowany sposób wykorzystuje lekką rozrywkę do szerzenia propagandy, której ludzie nie zauważają”. Mowa tutaj m.in. o sugerowaniu, że książę Karol miał romans z Camillą Parker Bowles przez całe swoje małżeństwo z Dianą, co nie ma potwierdzenia w faktach.
Tymczasem „Daily Mail” zauważa, że serial obejrzało już więcej widzów, niż transmisję ze ślubu księcia Karola z Dianą. Tydzień po premierze czwartego sezonu po „The Crown” sięgnęło 29 milionów osób korzystających z usług Netliksa, co stanowi około 600 tys. widzów więcej, niż podczas królewskiego ślubu w 1981 roku.
Czytaj też:
Jak „The Crown” pokazuje księżną Dianę? Rozwiąż quiz i sprawdź, ile pamiętasz