Czarne chmury nad TVP. To może być początek kolejnej wielkiej afery

Czarne chmury nad TVP. To może być początek kolejnej wielkiej afery

Siedziba TVP przy ul. Woronicza
Siedziba TVP przy ul. Woronicza Źródło: Shutterstock / Elzbieta Krzysztof
Okazuje się, że nowy zarząd Telewizji Polskiej może wpaść w duże tarapaty. Wszystko przez jednego z byłych pracowników.

Za czasów rządów PiS-u w Telewizji Polskiej zatrudniano osoby sprzyjające ówczesnej władzy lub takie, które otwarcie nie wyrażały swoich poglądów. Z tego powodu, kiedy w stacji zmieniły się władze, wymieniono składy redakcji zarówno w programach publicystycznych, jak i rozrywkowych. Nie wszyscy nowi pracownicy byli jednak zadowoleni z oferowanych warunków. Jeden z nich złożył oficjalną skargę, przez którą publiczny nadawca może ponieść konsekwencje.

Skarga na TVP

Po grudniowych zmianach w Telewizji Polskiej, do zespołu stacji dołączył Tomasz Marzec, który pracował m.in. w TVN24 oraz Polskim Radiu, a także w Najwyższej Izbie Kontroli. Co ciekawe, dziennikarz był związany ze stacją zaledwie przez kilka dni i szybko postanowił odejść. Później o kulisach sprawy mówił w wywiadzie dla „Wirtualnej Polski”.

– Odzewu nie było żadnego. Złożyłem wypowiedzenie, przestałem przychodzić następnego dnia. Po tygodniu interweniowałem, bo chciałem rozwiązać umowę, prosiłem, żeby ktoś się tym zainteresował. Udało się chyba po dwóch tygodniach. Ale generalnie nikogo nie obchodziło, dlaczego się zwalniam, raczej: jak szybko i bezboleśnie rozwiązać umowę. „A jak się uspokoi, to dostanę coś innego” – rzucono jedynie i tak to mniej więcej wyglądało. Ja mam co robić, ale obawiam się, że setki osób pracujących w TVP żyją od dwóch miesięcy w całkowitej niepewności. Także dlatego dziś o tym mówię. Żaden moment dziejowy nie uzasadnia braku szacunku do innych – opowiadał.

Następnie okazało się, że dziennikarz wystąpił do inspekcji pracy z wnioskiem o skontrolowanie jego zatrudnienia przy Woronicza. – Formalnie zawarliśmy porozumienie, ale w bardzo wątpliwych okolicznościach i moim zdaniem druga strona z porozumienia się nie wywiązała. Dlatego poprosiłem w pierwszej kolejności inspekcję pracy, by wyjaśniła, czy w TVP pracowałem legalnie. Sprawę analizuje mój pełnomocnik – tłumaczył Tomasz Marzec w rozmowie z „Wirtualnymi mediami”. Teraz natomiast ujawniono, że mężczyzna otrzymał odpowiedź i wszystko wskazuje na to, że już niebawem na Woronicza zostanie przeprowadzona kontrola.

„Została podjęta decyzja o uwzględnieniu zagadnień podnoszonych w skardze w ramach kontroli prowadzonej w Telewizji Polskiej S.A. w Likwidacji. Kontrola ta odbędzie się w zakresie zgłoszonych przez Pana nieprawidłowości, w obszarze należącym do kompetencji organów Państwowej Inspekcji Pracy” – zacytowały oświadczenie PIP skierowane do byłego pracownika TVP "Wirtualne Media".

Tomasz Marzec już skomentował ową decyzję. „Dla mnie po kilku dniach oczywiste było, że to, co dzieje się w TVP mocno odbiega – mówiąc dyplomatycznie – od standardów cywilizowanego świata. Jestem mocno zdziwiony, że jest to wszystkim od miesięcy obojętne i cieszę się, że ktoś sprawdzi wreszcie tak elementarną rzecz – jak traktowani są tam pracownicy. Myślę, że warto od tego zacząć i przypomnieć, że Telewizja Polska powinna być wyznacznikiem standardów. Na każdym polu” – podsumował dziennikarz.

Czytaj też:
TVP zaskakuje nowym programem! Wezmą w nim udział emigranci
Czytaj też:
Głodowe wynagrodzenie na planie show TVP. „Dostałam kopa w tyłek”

Opracowała:
Źródło: WPROST.pl