6 przemyśleń o „IO” Jerzego Skolimowskiego. Nie mamy Oscara, ale możemy być dumni

6 przemyśleń o „IO” Jerzego Skolimowskiego. Nie mamy Oscara, ale możemy być dumni

„IO”
„IO” Źródło: Alia Film
Zgodnie z przewidywaniami krytyków i znawców Oscarów, film „IO” Jerzego Skolimowskiego przegrał rywalizację o nagrodę w kategorii najlepszy film międzynarodowy z „Na zachodzie bez zmian” Edwarda Bergera. Choć nie dostał prestiżowej statuetki, dwa dni po seansie wciąż dostarczał mi nowych przemyśleń. Zabawna scena, w której puchary, ludzkie powody do dumy, tłuką się na ziemi, w tym kontekście wydaje mi się jeszcze bardziej znacząca.

„IO” – film o osiołku, który w wyniku protestu zwierzęcych aktywistów zostaje zabrany z polskiego cyrku i traci swoją przyjaciółkę, tancerkę Kasandrę, dzieli publiczność. Ponieważ ukazało się już wiele poświęconych mu recenzji, chciałabym wymienić kilka aspektów, które w nim dostrzegłam i które sprawiają, że mimo jego drobnych słabości, uznaję go za znakomity film i powód do dumy dla Polski – nawet mimo braku Oscara. Na IO można spojrzeć na wiele sposobów.