„Kevin sam w domu” doczeka się kontynuacji? Fani już mają ciarki

„Kevin sam w domu” doczeka się kontynuacji? Fani już mają ciarki

Dodano: 
„Kevin sam w domu”
„Kevin sam w domu” Źródło: Disney+
Święta w Polsce bez „Kevina samego w domu” są jak Wigilia bez karpia, ale ta wiadomość wprawi fanów Kevina w euforię.

Kultowa opowieść może zyskać zupełnie nowy rozdział i to z inicjatywy samego Macaulaya Culkina. Aktor, który na zawsze pozostanie dla widzów Kevinem McCallisterem, który został sam w domu, po raz pierwszy tak otwarcie przyznał, że widzi siebie w kontynuacji filmu. Co więcej, ma już gotowy pomysł na fabułę.

Culkin o powrocie do roli Kevina: Trzeba to zrobić z wyczuciem

Culkin od kilku miesięcy spotyka się z fanami na trasie „A Nostalgic Night with Macaulay Culkin”. To właśnie podczas jednego z takich wydarzeń padło pytanie, które elektryzuje kolejne pokolenia widzów: czy zagrałby jeszcze raz Kevina? Aktor nie ukrywał, że nie wyklucza udziału w kontynuacji, choć podkreślił, że musiałaby to być produkcja wierna duchowi oryginału. Wyjątkowość filmu, mówił, polegała na połączeniu humoru, emocji i rodzinnego ciepła. Bez tego nie widzi sensu powrotu.

Co ciekawe, Culkin nie tylko nie odrzuca pomysłu sequela, ale sam zaproponował jego zarys. Według jego wizji Kevin mógłby być dziś wdowcem lub rozwodnikiem, mającym trudne relacje z własnym synem. Konflikt narasta, aż pewnego dnia chłopiec… wyrzuca ojca z domu. Wtedy zaczyna się nowa „wojna domowa”, w której syn projektuje pułapki, a stawką staje się naprawienie rodzinnych więzi.

Jak powstał film, który stał się świątecznym kanonem

Pierwsza część „Kevina” zadebiutowała 16 listopada 1990 roku i natychmiast stała się globalnym fenomenem. Scenarzysta John Hughes wpadł na pomysł fabuły, pakując się na wakacje. W jednym z wywiadów wyznał: „Pakowałem się na urlop i zrobiłem sobie listę wszystkiego, czego nie chciałem zapomnieć. Pomyślałem też sobie, że lepiej, bym nie zapomniał swoich dzieci. Wtedy też mnie naszło: Co by się stało, gdybym zostawił mojego 10-letniego syna samego w domu? Co on by wtedy zrobił?”. Z tych ośmiu stron notatek narodził się scenariusz przebojowego i kultowego już dziś filmu.

Obraz już w premierowy weekend zarobił 17 mln dolarów, niemal zwracając koszty produkcji. Utrzymał się na pierwszym miejscu box office przez dwanaście tygodni — od połowy listopada do pierwszego weekendu lutego 1991 roku. Choć powstały potem cztery kolejne części, żadna nie powtórzyła sukcesu dwóch pierwszych odsłon.

„Kevin sam w domu” w Polsce: fenomen przekraczający granice

W Polsce „Kevin sam w domu” to nie tyle film, ile tradycja. Polsat emituje go w Wigilię od lat, a jego pozycja w świątecznym repertuarze jest tak silna, że w 2010 roku, gdy stacja wyjątkowo zrezygnowała z emisji, na Facebooku zaprotestowało kilkadziesiąt tysięcy widzów.

Nic dziwnego, że produkcja doczekała się nawet osobnych wzmianek w amerykańskiej Wikipedii dotyczących jej niezwykłej popularności w naszym kraju. Dziś to także reklamowy gigant: trzydziestosekundowy spot przy filmie kosztuje w tym roku 71 tys. zł netto. To marketingowy rekordzista Polsatu, który nie zamierza zrezygnować z tradycji. „Kevin sam w domu” znów pojawi się w wigilijny wieczór 24 grudnia 2025 roku, a w milionach polskich domów zabrzmi znajomy wrzask: „Kevin!!!!”.

Czytaj też:
Najbardziej niedoceniana adaptacja książek Kinga? Wyśmiali go, a zarobił miliony dolarów
Czytaj też:
Dopiero co w kinach był porażką, a teraz króluje na Prime Video. „Solidne kino”

Źródło: WPROST.pl