Film „Mroczna wieża”, który jest adaptacją powieści Stephena Kinga, przy okazji premiery w 2017 roku został wyśmiany, a następnie zapomniany. Mimo upływu lat pozostaje jednym z najbardziej fascynujących i dziwnych prób przełożenia na ekran jednej z najbardziej znanych, niemożliwych do sfilmowania historii we współczesnej literaturze. Teraz, gdy Mike Flanagan pracuje nad nową serialową adaptacją, która ma znacznie wierniej odzwierciedlać książki, warto wrócić do tego tytułu, obejrzeć go świeżym okiem i zobaczyć, jak Hollywood próbowało kiedyś rozwiązać zagadkę, której fani uparcie twierdzili, że nie da się rozwikłać w jednym filmie. Akurat teraz tytuł jest dostępny na Netflix.
Film, który był wyśmiany, a jednak zarobił ponad 100 mln dolarów. Teraz jest na Netflix
„Postapokaliptyczna rzeczywistość. Ostatni żyjący rewolwerowiec, Roland Deschain (Idris Elba), przemierza pustkowia w poszukiwaniu tajemniczej Mrocznej Wieży. Jest to mityczne, spajające ze sobą światy, miejsce będące istotą całego istnienia. Mężczyzna prowadzi odwieczną walkę z Walterem O’Dimem, znanym również jako Człowiek w czerni (Matthew McConaughey), który chciałaby doprowadzić do zburzenia budowli. W końcu dochodzi do ostatecznego pojedynku dobra ze złem” – brzmi oficjalny opis „Mrocznej wieży”.
Presja dotycząca adaptacji „Mrocznej wieży” z 2017 roku była ogromna. Saga Kinga to hybryda fantasy, horroru, westernu, science fiction i metafizycznego mitotwórstwa, opowiedziana w ośmiu powieściach, które z każdym tomem zmieniają swój kształt. Wytwórnia chciała w przystępny i uproszczony sposób wprowadzić do multiwersum, żeby przy okazji też nie odstraszyć tych, którzy nigdy nie mieli do czynienia z powieścią. Próba sprowadzenia tego wszystkiego do 95-minutowego filmu, jak można było się spodziewać, nie usatysfakcjonowałaby czytelników. I nie pomogli tu nawet aktorzy – Matthew McConaughey jako Walter Padick/Człowiek w czerni i Idris Elba w roli Rolanda Deschaina.
Takie komentarze na temat filmu można znaleźć na polskim Filmwebie: „Dzika wyobraźnia Kinga i bogaty materiał źródłowy w pośpiechu spłaszczone do poziomu banalnego, pozbawionego osobowości oraz ambicji rodzinnego fantasy”; „Kolejny przykład, że za ekranizację niektórych książek (serii książek) nie ma sensu się brać. Historia obdarta z jakiejkolwiek epickości. Kiepski scenariusz”; „To jest po prostu zły film. Scenariusz leży, reżyseria leży, aktorzy leżą bo nie mają czego grać. Nawet zdjęcia nie są specjalnie ładne. Przysnąłem 5 razy”.
Mimo marnych opinii, film odniósł solidny sukces, jeżeli chodzi o zarobki, zgarniając 113,2 mln dolarów przy budżecie produkcji wynoszącym 66 mln dolarów.
A co wiemy o nowej adaptacji? Mike Flanagan, twórca legendarnego już „Nawiedzonego domu na wzgórzu”, ogłosił, że planuje serialową adaptację serii w grudniu 2022 roku. Przekazał, że będzie to wielosezonowa produkcja i jej stworzenie zajmie „dużo czasu”, jednak jest zadowolony z „dotychczasowych scenariuszy”. Potwierdził, że historia zaczyna się wraz z fabułą pierwszej książki.
Czytaj też:
Dopiero co w kinach był porażką, a teraz króluje na Prime Video. „Solidne kino”Czytaj też:
Filmy w klimacie „Uciekaj!” Jordana Peele’a, które musisz zobaczyć
