To było ostatnie publiczne wyjście Stanisława Tyma. „Uważam życie za coś nadzwyczaj okrutnego”

To było ostatnie publiczne wyjście Stanisława Tyma. „Uważam życie za coś nadzwyczaj okrutnego”

Stanisław Tym w 2015 roku
Stanisław Tym w 2015 roku Źródło: Newspix.pl / Jerzy Stalega
Wiadomość o śmierci Stanisława Tyma zasmuciła wszystkich Polaków. Legendarny aktor z „Misia” jeszcze w marcu 2024 roku pojawił się publicznie i wzbudził sensację.

W piątek 6 grudnia media obiegła smutna informacja o śmierci legendy polskiego kina. O tym, że Stanisław Tym zmarł w wieku 87 lat poinformowała redakcja tygodnika „Polityka”, której artysta od lat był felietonistą.

To było ostatnie publiczne wyjście Stanisława Tyma. Był wzruszony reakcją publiki

Po raz ostatni publicznie Stanisław Tym pojawił się w marcu 2024 roku. Zaskoczył publiczność na premierze sztuki w reżyserii Cezarego Żaka w Och-Teatrze. Widowie przywitali go oklaskami, a na twarzy aktora widać było ogromne wzruszenie. Sztuka „Ciemny grylaż”, którą przyszedł obejrzeć Tym, była pierwotnie napisana przez niego samego we współpracy z Jerzym Dobrowolskim.

„Pan Stanisław z wielkim wzruszeniem obejrzał pierwszą po 38 latach przerwy realizację tego tekstu” – pisał wtedy w poście Och-Teatr, zamieszczając zdjęcia filmowego Ryszarda Ochódzkiego.

facebook

Tym jeszcze podczas premiery nie stronił od żartów. Na jednej z fotografii przewozi osobiście chodzikiem przez hotelowy hol Cezarego Żaka.

Z tym zmagał się Stanisław Tym. „Lekarze dawali mi 3 proc. szans na przeżycie”

W lipcu Stanisław Tym skończył 87 lat. Choć niechętnie mówił o swoim życiu prywatnym, robił pewne wyjątki. W jednym z wywiadów ujawnił, że zmagał się w przeszłości z nowotworem żołądka, a lekarze dawali mu 3 proc. szans na przeżycie. W końcu przeszedł operację resekcji narządu. – Wycięli mi żołądek i zrobili nowy z jelita cienkiego. 17 lat już z nim żyję – mówił.

W „Sztuce życia” Tym wspominał także o zdrowotnych przypadłościach z dzieciństwa. – Miałem wtedy dwanaście lat, bolał mnie brzuch, ale się do tego nie przyznawałem. W końcu pogotowie zawiozło mnie z moją mamą do szpitala dziecięcego na Kopernika. Mama wiedziała, że na zapalenie otrzewnej zmarło tam dwóch mich kolegów, więc prosiła Boga, żeby w tym szpitalu nie było miejsc (...). Miejsc nie było. Uratowała mnie w szpitalu na Solcu penicylina z amerykańskich darów – wyjawił. W tym samym wywiadzie mówił także o tym, że miał problemy psychiczne i przez wiele lat zmagał się z nerwicą.

W 2011 roku na łamach „Wysokich Obcasów” Tym opowiadał o swoim podejściu do życia i przemijaniu. – Uważam życie za coś nadzwyczaj okrutnego. Aż dziw bierze, że coś takiego mogło powstać. Ale gdyby popatrzeć na wszechświat i jego konstrukcję, rzecz ma swoją logikę: cały kosmos się pożera, stare formy przechodzą w nowe. Tak samo jest z nami. Czyli nic specjalnego. Oczywiście, białko ma możliwość oceniania, pozyskiwania wiedzy, kształcenia się. Nadzwyczajne! Prawda? Jednak na tym tle okrucieństwo życia musi robić jeszcze większe wrażenie. Wie pan, że tylko stułbie i meduzy są nieśmiertelne? – pytał wtedy Tomasza Wierzbickiego.

Czytaj też:
Nie żyje Stanisław Tym. Legendarny aktor z „Misia” miał 87 lat
Czytaj też:
QUIZ. Rozpoznaj kadr z filmu PRL! „Seksmisja”, „Rejs” czy „Miś”

Źródło: WPROST.pl / Wysokie Obcasy