„Żeby nie było śladów”. Marcin Meller krytykuje twórców. „Aroganckie dzbany!”

„Żeby nie było śladów”. Marcin Meller krytykuje twórców. „Aroganckie dzbany!”

Kadr z filmu „Żeby nie było śladów”
Kadr z filmu „Żeby nie było śladów” Źródło: Aurum Film
W środę 8 września na Festiwalu Filmowym w Wenecji zadebiutował film „Żeby nie było śladów” w reżyserii Jana P. Matuszyńskiego („Ostatnia rodzina”). W związku z promocją produkcji, na czerwonym dywanie pojawiły się polskie gwiazdy, twórcy i producenci. Marcin Meller zwrócił uwagę w dosadnym wpisie na Facebooku, że zabrakło tam jednak najważniejszej osoby - Cezarego Łazarewicza.

Książka Łazarewicza

Film „Żeby nie było śladów” zrealizowany został na podstawie reportażu Cezarego Łazarewicza. Książka pisarza i dziennikarza zatytułowana „Żeby nie było śladów. Sprawa Grzegorza Przemyka” została wydana w 2016 roku, a rok później otrzymała nagrodę literacką Nike. Scenariusz do obrazu Jana P. Matuszyńskiego napisała na podstawie reportażu Kaja Krawczyk-Wnuk.

Bez Cezarego Łazarewicza na czerwonym dywanie w Wenecji

W piątek 3 września dowiedzieliśmy się, że film „Żeby nie było śladów” został polskim kandydatem do Oscara. Już pięć dni później polska ekipa pojawiła się na Festiwalu Filmowym w Wenecji, aby promować obraz Matuszyńskiego. Jak celnie zwrócił uwagę Marcin Meller, na czerwonym dywanie zabrakło osoby bez której nie powstałby film – autora reportażu o Przemyku Cezarego Łazarewicza.

„Kogo brakuje na tym zdjęciu? Może się zdziwicie, ale człowieka, bez którego nie byłoby tego filmu: Cezarego Łazarewicza, który napisał wstrząsającą, rewelacyjną książkę reporterską »Żeby nie było śladów«, na podstawie której zrobiono film. W kółku zakreślony jest projektant mody Ossoliński, dla którego znalazło się miejsce na dywanie, ale nie dla Łazarewicza. Pewnie Ossoliński zrobił im kiecki (ale nie Łazarewiczowi, który pożyczał garnitur od kolegi)” – napisał Meller we wpisie na Facebooku.

facebook

Dalej dziennikarz podkreślił kpiąco, że „Łazarewicz tylko napisał książkę, dzięki której się dzisiaj pysznią”. Z relacji Mellera wynika, że twórcy filmu „w ostatniej chwili” przypomnieli sobie, aby zaprosić autora do Wenecji. „Słuchajcie aroganckie dzbany! Gdyby nie pasja Cezarego, gdyby nie jego wrażliwość i poszukiwanie prawdy, lata pracy, gdyby nie jego genialna książka to by was tam nie było. Jak to mówi pewien mój młody kolega z pracy: ja je**e!” – czytamy.

Meller podkreślił też, że „nie ma nic do Tomasza Ossolińskiego”, jednak stał się on „dowodem na patologię systemu producenckiego”. „Może sami se państwo producenci piszcie teksty, na podstawie których będziecie coś kręcić (w każdym ze znaczeń)” – polecił na koniec dziennikarz.

„Żeby nie było śladów” – wszystko o filmie

Polska, 1983 roku. W kraju wciąż obowiązuje, mimo zawieszenia, wprowadzony przez komunistyczne władze stan wojenny, mający na celu zduszenie solidarnościowej opozycji. 12 maja Grzegorz Przemyk, syn opozycyjnej poetki Barbary Sadowskiej, zostaje zatrzymany i ciężko pobity przez patrol milicyjny. Przemyk umiera po dwóch dniach agonii. Jedynym świadkiem śmiertelnego pobicia jest jeden z kolegów Grzegorza, Jurek Popiel, który decyduje się walczyć o sprawiedliwość i złożyć obciążające milicjantów zeznania.

W filmie zagrali: Mateusz Górski (Grzegorz Przemyk), Sandra Korzeniak (Barbara Sadowska), Tomasz Ziętek, Jacek Braciak, Agnieszka Grochowska, Robert Więckiewicz, Aleksandra Konieczna, Sebastian Pawlak, Adam Bobik, Tomasz Kot, Andrzej Chyra i Michał Żurawski.

Kiedy premiera w polskich kinach?

Obraz Matuszyńskiego widzowie będą mogli zobaczyć w polskich kinach już 24 września 2021 roku.

Czytaj też:
Startuje „Fort Boyard”. Jakie gwiazdy zobaczymy w pierwszych odcinkach?

Galeria:
„Żeby nie było śladów”. Zdjęcia z planu nowego filmu Jana P. Matuszyńskiego