Nowe reality show Netfliksa „Too hot to handle” szybko stało się hitem wśród polskich widzów. Od kilkunastu dni jest najchętniej oglądaną produkcją na platformie w naszym kraju. Na pierwszy rzut oka program przypomina inny format - „Love Island”. W luksusowej willi na wyspie zostaje zamknięta grupa atrakcyjnych singli. Producenci programu podkreślają jednak, że chcieli zrobić reality show z przesłaniem. Dlatego też uczestników programu obowiązywały specjalne zasady - w trakcie trwania programu nie mogli uprawiać seksu ani całować się. Za każdą taką aktywność były im zabierane pieniądze z nagrody wynoszącej 100 tysięcy dolarów. Pocałunek z innym uczestnikiem bądź uczestniczką został wyceniony na 3000 dolarów, a seks na 20 tys. dolarów. W ten sposób producenci chcieli nakłonić uczestników do pogłębiania relacji między sobą, które byłyby oparte na prawdziwych uczuciach, a nie jedynie na fizyczności.
Uwagę widzów szczególnie zwróciła jedna z uczestniczek - Brytyjka, Chloe Veitch. W jednym z pierwszych odcinków programu poprosiła o wyrozumiałość, ponieważ - jak sama przyznała - intelekt nie jest jej mocną stroną. 21-latka wyznała, że nie ma szczęścia w miłości. Kiedyś wytatuowała sobie na obojczyku imię chłopaka, którego znała zaledwie dwa tygodnie. Obecnie pracuje jako modelka. W programie opowiedziała także o swojej trudnej przeszłości.
W 2014 roku z powodu zatrucia alkoholem zmarł jej brat. Ojciec rodziny nie poradził sobie ze śmiercią syna i sam popadł w uzależnienie od narkotyków i alkoholu. Chloe podkreśla, że trzyma się z daleka od używek, ponieważ zniszczyły one jej rodzinę.
Czytaj też:
Jak ubierałyby się gwiazdy seriali, gdyby pracowały z domu? Netflix odpowiada bezbłędnie
Chloe z „Too hot too handle” Netfliksa gwiazdą sieci