Komiksowi superbohaterowi, żołnierze o nadludzkich mocach, wojna i miłość. Teoretycznie wszystko to już było. W serialu „Wartownicy” dobrze znane składniki zmiksowano i podano w naprawdę oryginalny sposób.
„Wartownicy”: wojna, która tworzy potwory i bohaterów
Nowa produkcja CANAL+ to przykład serialu, który pokazuje, że nawet w gatunkach tak eksploatowanym, jak science fiction, czy komiksowe ekranizacje można jeszcze znaleźć świeże emocje. Twórcy serialu „Wartownicy”, Thierry Poiraud i Édouard Salier, zabierają widza do alternatywnej wersji I wojny światowej, gdzie technologia i eksperymenty medyczne zaczynają igrać z naturą człowieka. Z jednej strony mamy super bohaterów jak z bajki, z drugiej — hiperrealistyczne okopy wojny, uznawanej za jedną z najtragiczniejszych w dziejach. Efekt? Widowisko, które jest jednocześnie mroczne, brutalne i zaskakująco poruszające.
Superżołnierz – maszyna z ludzką duszą
Główny bohater, Gabriel (Louis Peres), to żołnierz uznany za zmarłego po tym, jak został ciężko ranny na froncie. W rzeczywistości trafia jednak do tajnego laboratorium, gdzie naukowcy wstrzykują mu eksperymentalne serum o nazwie Dyxenal. Ma ono uczynić z niego nadczłowieka – szybszego, silniejszego, odporniejszego. Wraz z innymi „ulepszonymi” tworzy oddział tytułowych Wartowników, elitarnych wojowników mających odwrócić losy wojny. Jak to zwykle bywa, cena za nadludzką moc okazuje się dramatycznie wysoka.
Serial szybko porzuca pozory militarnego spektaklu i skupia się na tym, co dzieje się w duszy bohaterów. To już co najmniej jeden z zaskakujących elementów tej produkcji, bo zamiast komiksowej nawalanki akcją mamy też mroczny thriller, ponadczasową opowieść o człowieczeństwie wystawionym na próbę, o moralnych granicach nauki, a przede wszystkim o tym, czy w ogóle można jeszcze mówić o dobru i złu w świecie pogrążonym w totalnym chaosie. W piekle na ziemi.
Mrok, emocje i wojenny brud
Kolejny ważny element serialu, na który koniecznie trzeba zwrócić uwagę, to niezwykła oprawa wizualna. Zamiast komiksowego technikoloru twórcy pokrywają ekran burą sepią, wzmacniającą efekt retro-futurystycznej scenografii. Paryż jest przerażająco dosłownie brudny. To siedlisko szczurów i rozkładających się — fizycznie i moralnie — ludzi. Tu nawet herosi słaniają się z bólu i zwątpienia. Paradoksalnie to także wizualna gratka zarówno dla fanów filmów z epoki — odtworzone z detalami realia czasów I wojny światowej, jak i cyberpunkowej estetyki — chociażby w kostiumach, czy scenach walki na zniszczonych wojną ulicach. Tak, może to sprawiać przytłaczające wrażenie, ale też jest to celowy zabieg. Na wojnie nie jest przyjemnie i miło jak na kartach obrazkowej historyjki.
„Wartownicy”. Czy warto obejrzeć?
Jeśli zaliczyłem już „Kapitana Amerykę” i „Uniwersalnego żołnierza”, czy coś mnie jeszcze zaskoczy? Tak, zdecydowanie. Pamiętajmy, że to francuska produkcja, daleko jej zatem do hollywoodzkiej sztampy, a bliżej do wrażliwości europejskiego kina. Choć „Wartownicy” to wciąż efektowne kino gatunkowe, to także zmuszająca do refleksji opowieść o granicach człowieczeństwa, o duszy zaprzedanej piekłu i o tym, czy cel naprawdę uświęca środki. Nawet, a może zwłaszcza w obliczu wojny.
Na pewno to jedna z ciekawszych i bardziej oryginalnych premier tej jesieni. Kolejny, czwarty już odcinek pierwszego sezonu serialu „Wartownicy” będzie miał swoją premierę 13 października o godz. 21 na antenie Canal+. Warto zapisać w kalendarzu.
Czytaj też:
Takiego serialu jeszcze nie było. Wpisuj datę premiery do kalendarzaCzytaj też:
Polski kryminał już w całości na HBO Max! 7 mocnych odcinków