Jeśli ktoś, widząc uśmiechniętego Daniela Martyniuku na jednym zdjęciu z żoną i dzieckiem, pomyślał, że to koniec jego wyskoków, grubo się pomylił. Syn Zenka Martyniuka właśnie opublikował serię emocjonalnych relacji, które zabrzmiały jak otwarte wypowiedzenie bitwy.
Ostry manifest Daniela Martyniuka. „Precz z prawem”.
Daniel Martyniuk jakiś czas temu odżył na Instagramie i od razu zaczął dzielić się osobistymi przemyśleniami. Tym razem jego relacje miały formę długiego, mocno chaotycznego i bardzo emocjonalnego manifestu. W kolejnych InstaStories przekonywał, że chce „otworzyć ludziom oczy” i nawoływał do walki z tym, co — jak twierdzi — ogranicza wolność człowieka.
„Trzeba rozpocząć walkę z tym, co złe! I niech każdy w końcu robi, co chce” — pisał, nie kryjąc frustracji wobec obowiązujących reguł. Najmocniejsze słowa padły w kontekście władzy i prawa. Martyniuk wprost sprzeciwił się kontroli, zakazom i ograniczeniom, apelując o świat bez „szlabanów”. Jego zdaniem ludzie powinni żyć według własnych zasad, bez narzuconych ram. „Ciągle kontrolę nad wszystkim serio to nie-do-bre. Wszystko dostępne. Żadnych szlabanów. Kim my jesteśmy? Ludźmi! Ludzie, precz z władzą. Precz z prawem. Tylko my! Ludzie, którzy wolność kochają!” — głosił w jednej z relacji.
Reguły celebryty i gdzie lepiej „nie łazić”
W kolejnych nagraniach Daniel Martyniuk próbował doprecyzować, jak rozumie wolność i prawo. Przedstawił własną, bardzo osobistą definicję zasad, które według niego powinny być fundamentem życia. Wspominał o takich regułach jak „nie zabijaj”, „nie okradaj”, pomaganie biednym czy wrażliwość na piękno świata.
W sekundy na sekundę relacje i wpisy robiły się coraz bardziej chaotyczne, aż w końcu można się było w tym wszystkim pogubić. W jego wywodzie pojawiły się bowiem również refleksje dotyczące złota, „złych dziewczyn”, a w końcu... siłowni. Ni stąd ni zowąd Daniel Martyniuk skierował atak w stronę zajęć fitness. Według niego siłownia to „pułapka”, przed którą należy się strzec. Radził, by „nie łazić na siłownię” i unikać ryzyka. Niewykluczone, że sam się w końcu pogubił w swoich dywagacjach, bo nagle zakończył krótko: „Nara, elo, za dużo jak na dziś”.
Czytaj też:
Daniel Martyniuk się odpalił. Atakuje Zakopane i hotele. Ma mu „zapłacić rekompensatę”Czytaj też:
Przez Martyniuka ich lot zamienił się w koszmar. Interweniowała policja
