Wieńczysław Gliński był jednym z najwybitniejszych aktorów czasów PRL-u. Jego życie to opowieść o odwadze – zarówno na scenie, jak i poza nią. Przeżył obozy koncentracyjne, walczył w Armii Krajowej, a w czasach komunistycznych nie wahał się kpić z władzy, co niejednokrotnie sprowadzało na niego kłopoty.
Wieńczysław Gliński – od teatru dziecięcego do legendy polskiej sceny
Urodzony 10 maja 1921 roku w Astrachaniu, Wieńczysław Gliński pochodził z artystycznej rodziny – jego ojciec, Edward Szupelak-Gliński, był aktorem. Na scenie zadebiutował w wieku 12 lat, grając Jasia w inscenizacji bajki braci Grimm „Jaś i Małgosia”. W czasie II wojny światowej studiował w podziemnym Państwowym Instytucie Sztuki Teatralnej i działał w Armii Krajowej pod pseudonimem „Antek”. Aby zarobić na życie, sprzedawał papierosy. Pracował też jako szklarz, bileter w kinie, urzędnik w radzie głównej opiekuńczej i nocny portier w kamienicy, w której wynajmowano umeblowane pokoje. W styczniu 1943 roku został aresztowany podczas łapanki i trafił do obozu koncentracyjnego na Majdanku, a następnie do Sachsenhausen.
– Spędziłem w obozie około półtora miesiąca. W grupie złapanych, w której byłem, znajdowało się sporo ludzi mających „mocne papiery”, bowiem pracowali w firmach niemieckich. Napływały więc podania o ich zwolnienie jako niezbędnych dla niemieckiej gospodarki. (...) W czasie wywoływania szczęśliwców za każdym razem podsuwałem swój Ausweis, gdzie było napisane, że jestem portierem. W obozie przylgnął do mnie jakiś uczeń, którego zabrano z łapanki. Któregoś dnia podpity esesman nie patrząc na listę, odesłał na lewo mnie, tego chłopaka i parę innych osób, a to oznaczało wolność – opowiadał w jednym z wywiadów.
Po wojnie rozpoczął karierę teatralną w Teatrze Miniatur „Syrena” w Łodzi, a następnie występował w warszawskich teatrach: Polskim, Komedii i Narodowym. Na ekranie zadebiutował w 1955 roku tytułową rolą w filmie „Sprawa pilota Maresza”. Rok później zagrał porucznika „Zadrę” w „Kanale” Andrzeja Wajdy, co przyniosło mu ogromne uznanie. W 1964 roku otrzymał nagrodę za najlepszą rolę męską na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Karlowych Warach za film „Echo”. – Najbardziej lubię grać w teatrze. Bezpośredni kontakt z widzem jest dla aktora najważniejszy. Natomiast film i telewizja dają możliwość uwiecznienia roli. To jest bardzo ważne, bo to po nas pozostaje – mówił.
Gliński był również aktywny w kabaretach, takich jak „Dudek”, gdzie jego cięty dowcip i odwaga w komentowaniu rzeczywistości PRL-u zyskały mu sympatię widzów, ale także niechęć władz. Często publicznie kpił z „głupoty najlepszego podówczas reżimu na świecie, jakim był ustrój socjalistyczny” i nie bał się żartować z Józefa Stalina – opowiadał, że zaspał do pracy, bo „śnił piękny sen o Stalinie”, a na odwrocie kieszonkowego lusterka, w którym przeglądał się na planie „Kanału”, nakleił zdjęcie Stalina. Za swoje żarty otrzymał dwuletni zakaz występów w radiu.
Prywatnie Gliński uwielbiał podróże (zwłaszcza do Włoch – mawiał, że tam nawet brud jest piękny). Nie ominęły go jednak także dramatyczne doświadczenia – jego pierwsza żona, dziennikarka Irena Dębska, zdradziła go, co doprowadziło do rozpadu małżeństwa. Ich córka, Katarzyna Wasilewska, została z ojcem. Gliński nigdy nie wybaczył żonie zdrady i odrzucił jej próby pojednania. Jego drugą żoną aktora była kelnerka Maryla. Gwiazdor zajmował się nią aż do jej śmierci. Sam zmarł 8 lipca 2008 roku w Warszawie w wieku 87 lat. Został pochowany na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach.
Czytaj też:
Był buntownikiem kina czasów PRL-u. Zniszczył go nałógCzytaj też:
Był na szczycie i zniknął. Gwiazdor PRL-u przez alkohol zmienił swoje życieCzytaj też:
Gwiazdor polskiego kina lat 90. ma nietypową pasję. „Trzeba było być mądrzejszym”