Był jednym z najjaśniejszych punktów sceny kabaretowej PRL-u. Zenon Laskowik rozśmieszał miliony Polaków, ale sam przez długi czas nie miał powodów do śmiechu. Gdy zgasły reflektory, odszedł z show-biznesu, zaczął pracować na poczcie i zmagał się z nałogiem. Dopiero po latach odzyskał spokój.
Zenon Laskowik – od gwiazdy kabaretu do listonosza
Ogromną popularność zyskał w latach 70., kiedy to – wraz z Aleksandrem Gołębiowskim i Krzysztofem Jaślarem – stworzył legendarny kabaret Tey. Z zespołem związani byli także tacy artyści jak Bohdan Smoleń, Rudi Schuberth czy Janusz Rewiński. Wspólnie tworzyli niezapomniane skecze komentujące rzeczywistość PRL-u. Ich występy przyciągały tłumy.
Laskowik był błyskotliwy, odważny i bezkompromisowy. Ale pod scenicznym uśmiechem krył się głęboko przeżywający człowiek. Sukces miał swoją cenę — aktor zaczął mieć coraz większe trudności z utrzymaniem równowagi emocjonalnej. W pewnym momencie zniknął ze sceny i... został listonoszem.
— Musiałem znaleźć swoje „ja”. Inaczej bym nie przeżył. Ludzie pytali, czy zwariowałem. A ja po prostu musiałem odsunąć się od wszystkiego, od gwaru, od presji – mówił w rozmowie z „Vivą!”.
To właśnie w tym czasie zmagał się z poważnym problemem alkoholowym, który — jak przyznał — był jego sposobem na ucieczkę od presji sławy i wypalenia. W jednym z wywiadów wyznał, że przez picie niemal stracił rodzinę. — Były momenty, że mój świat się sypał. Alkohol to był demon, który niepostrzeżenie wkradł się do mojego życia — powiedział w rozmowie z „Głosem Wielkopolskim”. Na szczęście żona Aleksandra nie odwróciła się od niego. To ona pomogła mu podnieść się z upadku i przejść terapię.
— Była przy mnie, kiedy inni już nie chcieli mnie znać. Dzięki niej jeszcze się trzymam — przyznał po latach.
W 2003 roku Laskowik wrócił do występowania, po ponad dekadzie nieobecności. Wraz z Waldemarem Malickim założył „Platformę Artystyczną O.B.O.R.A”. (czyli Ostatni Bastion Obrony Rozumu Artystycznie). Choć był to zupełnie inny etap życia, zyskał nową publiczność i uznanie. — Zmieniłem się. Scena już mnie nie zjada. Wychodzę na nią z wdzięcznością, nie z przymusu — podkreślał.
Przez kilkanaście lat znów występował na scenie, potrafiąc rozbawiać widzów jak za dawnych czasów. Wszystko zmieniło się w 2025 roku, kiedy to postanowił zakończyć swoją karierę. „Szanowni Państwo, po ukończeniu 80 roku życia, ponad 50 latach na scenach w Polsce i za granicą, Zenon Laskowik postanowił zakończyć swoją karierę i działalność publiczną. Państwu należą się podziękowania za Waszą obecność przez tyle lat na widowni i przed telewizorami. Możemy teraz wspominać te występy na nagraniach dostępnych publicznie, powtórkach w TV” – podano w oficjalnym oświadczeniu. Jesienią tego samego roku planowany jest benefis artysty w Teatrze Wielkim w Poznaniu, który ma być symbolicznym pożegnaniem z publicznością.
Czytaj też:
Gwiazda PRL-u podpadła władzom. Spotkał ją tragiczny koniecCzytaj też:
Alkohol prawie zniszczył mu życie. Uratowała go terapiaCzytaj też:
Znanego aktora PRL-u pokonała bezlitosna choroba. Żalił się, że wegetuje