Korespondent TVN24 w Stanach Zjednoczonych Marcin Wrona podzielił się w mediach społecznościowych wstrząsającą relacją. Dziennikarz przekazał, że na Uniwersytecie Virginia, gdzie studiuje jego córka Maria, po raz kolejny miało dojść do ataku.
Córka Marcina Wrony przeżyła koszmar
„Nagły szlag chce mnie trafić. Znowu atak na uczelni mojej córki. Maria siedzi z kolegami zabarykadowana w sali wykładowej” – opisywał Marcin Wrona. „Uczelnie i szkoły nie powinny być jak okopy przy linii frontu. Ameryka zwariowała” – ocenił korespondent.
Do posta dołączył zdjęcie, które otrzymał od córki. Widać na nim prowizoryczną barykadę, którą studenci zrobili w jednej z sal wykładowych.
Tym razem historia miała swój szczęśliwy finał. Dziennikarz TVN24 poinformował, że policja przekazała, że alarm ostatecznie został odwołany, ponieważ nie potwierdzono obecności napastnika na uczelni. „Ale tego co Maria przeżyła nikomu nie życzę” – podkreślił Marcin Wrona.
Alarm w USA. Policja wydała pilny komunikat
Incydent, który opisał Marcin Wrona, wydarzył się na Uniwersytecie Virginia w Stanach Zjednoczonych. W poniedziałek 3 listopada tuż po godzinie 16 czasu lokalnego policja wydała pilny komunikat.
„W pobliżu Biblioteki Shannon przy McCormick Road 160 pojawił się napastnik z bronią. Uciekaj, ukryj się” – apelowały służby. Portal USA Today donosił, że w pobliżu południowej części kampusu uczelni słychać było strzały.
Po dwóch godzinach Kyle Ervin, rzecznik miasta Charlottesville przekazał, że „służby przeprowadziły śledztwo zakrojone na szeroką skalę, z którego wynikało, że na terenie uczelni ani w najbliższych okolicach nie ma żadnego zagrożenia”. W postępowaniu brały udział policja i straż pożarna przy współpracy z policją kampusową.
Czytaj też:
Polacy nie oderwą się w tym tygodniu od Netfliksa. Zatrzęsienie mega premier!Czytaj też:
Kiedy tragedia staje się scenariuszem. Recenzja „Heweliusza”