W maju z „Newsweeka” odszedł długoletni redaktor naczelny Tomasz Lis. Niedługo później zrobiło się głośno na jego temat za sprawą publikacji Wirtualnej Polski. Dziennikarz portalu przedstawił świadectwa dziennikarzy tygodnika, z których wynika, że Tomasz Lis stosował wobec nich mobbing.
W niedzielę 3 lipca Renata Kim przyznała na swoim profilu na Twitterze, że to ona poinformowała szefostwo o stosowanym mobbingu w redakcji „Newsweeka”. – Jestem wdzięczna nowemu naczelnemu za to, że nas wysłuchał i zrozumiał. Teraz mogę już przyznać, że to ja byłam osobą, która zawiadamiała HR i związki zawodowe o sytuacji w Newsweeku – napisała dziennikarka.
Renata Kim oskarżona o mobbing. „Zastraszała mnie”
W środę 6 lipca do sprawy odniósł się były dziennikarz „Newsweeka”, Wojciech Staszewski. Twierdzi, że jego była przełożona, Renata Kim, stosowała wobec niego mobbing. W głośnym wpisie na swoim profilu na Facebooku poinformował, że w ostatnim roku jego pracy stresowała go znacznie bardziej niż Tomasz Lis. Były dziennikarz pisał między innymi o „nieustannym krytykowaniu wszystkich tekstów”.
„To od niej doświadczałem przez wiele, wiele miesięcy ignorowania, odzywania się tylko zdawkowo, traktowania przez wiele godzin „jak powietrze”, bezpodstawnego i nieustającego krytykowania wszystkich tekstów, poprawiania ich do późnego wieczora w piątek, odrzucania i krytykowania wszystkich tematów przesłanych w niedzielę wieczorem, przymuszania do wymyślania kolejnych o 22, 23 wieczorem (...) Dopiero potem, po latach układasz sobie te wszystkie koraliki na nitce. I zdajesz sobie sprawę, że to wszystko razem nazywa się mobbing” – czytamy we wpisie na Facebooku.
Wojciech Staszewski zarzucił Renacie Kim również zastraszanie. Ponadto zasugerował byłej przełożonej hipokryzję oraz stwierdził, że „to właśnie z jej powodu musiał skorzystać z pomocy psychoterapeutki”.
„To Renata mnie zastraszała »Lis chce cię zwolnić, ale ja cię bronię«, a ja czułem, że to ona chce się mnie pozbyć. Ubrałem się wtedy w białą koszulę, poszedłem do Lisa pogadać wprost. Do tego mobbera? A w kolejnym tygodniu pisałem okładkowy temat. To z powodu Renaty poszedłem wtedy do mojej pani psychoterapeutki” – tłumaczył.
Renata Kim odpowiada na zarzuty. „Pisałeś słabe teksty”
Na odpowiedź ze strony dziennikarki długo nie trzeba było czekać. Renata Kim opublikowała długi komentarz pod postem Staszewskiego, w którym odbiła piłeczkę zarzucając, że ten pisał „słabe teksty”. „Pamiętasz, jak w niemal każdy piątek je poprawiałeś? I dziękowałeś mi, że są dzięki temu lepsze? Ile zrobiłeś okładek w ciągu tych kilku lat? Dwie? Z mojej perspektywy wyglądało to tak, że byłeś wtedy zajęty głównie bieganiem, pisanie było na drugim planie” – kontrowała dziennikarka.
I dodała, że Staszewski nie spełniał wówczas oczekiwań. „W pewnym momencie stało się jasne, że nie jesteś tą gwiazdą, która miała nam trzaskać okładkę za okładką. Lis nie potrafił ci tego powiedzieć, ale rozwiązaniem sytuacji obciążał mnie. To ja wysłuchiwałam, że trzeba coś z tym Staszewskim zrobić” – napisała.
W odpowiedzi Renaty Kim kilkukrotnie pojawił się wątek Tomasza Lisa. Dziennikarka zasugerowała, że Staszewski wiedział o praktykach w „Newsweeku”, o których mówiła jego przełożona. „Pamiętasz, ile razy mówiłeś, żebym z Newsweeka uciekała? Bo doskonale wiedziałeś, co się tam dzieje” – wyznała.
Ostra odpowiedź Kim. „To zwykła podłość”
Renata Kim nie kryła oburzenia oskarżeniem jej o mobbing. „Nazywanie mnie mobberką w chwili, gdy od zwolenników Lisa słyszę, że jestem donosicielką, beztalenciem, najsłabszym ogniwem, które latami nie umiało się ogarnąć, zawalczyć o siebie – to zwykła podłość” – napisała dziennikarka.
Na końcu swojej wypowiedzi Kim zasugerowała, że „gdy oboje pracowali razem, Staszewski skrzywdził jej przyjaciółkę”. „Więc patrząc na ciebie, zawsze myślałam o niej” – spuentowała.
Czytaj też:
Dziennikarka „Newsweeka” przerywa milczenie ws. Lisa. „Ja byłam tą osobą”