Sobotnia noc na 62. Krajowym Festiwalu Polskiej Piosenki w Opolu należała do artystów kabaretowych. Salwy śmiechu towarzyszyły występom, w których ostro żartowano sobie z polityków i wydarzeń, którymi żyje cała Polska, w pewnym momencie jednak w amfiteatrze rozległo się wyjątkowo głośne buczenie. Co tak bardzo nie spodobało się publiczności?
„KabareTYM” w Opolu atakuje polityków. „Cieszyli się” jak Nawrocki i Trzaskowski
W widowisku „KabareTYM” poświęconym pamięci Stanisława Tyma wystąpili Kabaret Moralnego Niepokoju, Kabaret Skeczów Męczących, Jerzy Kryszak, Zbigniew Zamachowski, Mumio, Jurki, Rewers, Chyba Piach, Katarzyna Pakosińska, Ani Mru-Mru, Wiktor Zborowski, Andrzej Poniedzielski, Tomasz Sapryk, Jacek Fedorowicz, Artur Andrus i Katarzyna Zielińska.
Tradycyjnie satyrycy wzięli sobie za cel polityków i to od lewa do prawa. Zaczęli sami prowadzący — Mariusz „Jabbar” Wójcik z Ani Mru Mru i Piotr „Guma” Gumulec — obrazowo poinformowali publiczność, jak bardzo się cieszą z występu w opolskim amfiteatrze, w oczywisty sposób nawiązując do niedawnych wyborów prezydenckich i sondażowych niespodzianek.
„Ja się cieszę jak Rafał o 21:00” — powiedział Gumulec. „A ja się cieszę jeszcze bardziej, bo jak Karol o 23:00” — przebił go Wójcik.
Zdradzili też, dlaczego występują w duecie — bo duety w Polsce są modne. “Jak Bolek i Lolek, Kosiniak i Kamysz, czy Kurdej i Szatan” – tłumaczyli.
Ustawki i „prezydent delikt”, czyli ciąg dalszy politycznych żartów
Pożartowano sobie też dalej z przegranego prezydenta Warszawy — usłyszeliśmy, że pan będzie sobie jeździł bez sensu i celu z Trzaskowskim, bo „co on ma teraz do roboty”, a także Karola Nawrockiego — „Najpierw ustawka, potem ustawa”. Jacek Fedorowicz, ikona polskich satyryków, podsumował Nawrockiego jednym zdaniem: „Nie prezydent elekt, ale prezydent delikt”.
Nie zabrakło odniesienia do Grzegorza Brauna. „Jeden uważa, ze światem rządzą kobiety, inni, że chaos, żydzi i masoni” — dywagował Gumulec. „Daj już spokój z tym Braunem” – przystopował go Wójcik.
Żart, który przekroczył granice. Publiczność zaczęła buczeć
Żarty z polityków wywoływały mniejsze lub większe salwy śmiechu. Ogromne emocje wywołał za to skecz kabaretu Chyba zatytułowany „Garaż”, który nie skupiał się na politykach, ale relacjach rodzinnych i sąsiedzkich. Nie brakowało w nim wzajemnych docinków i uszczypliwości, których zarzewiem była plotka o rzekomym romansie„męża z sąsiadką. Kulminacją była kontrowersyjna wymiana zdań między aktorskim „małżeństwem”, w które wcielili się Magdalena Gumulec i Piotr Gumulec. Zbieżność nazwisk nie jest przypadkowa, prywatnie artystka jest szwagierką kabareciarza.
„To maszynka do mięsa. A ile ja się tym nakręciłam, nic tylko pasztet i pasztet” — mówiła ze sceny Magdalena. „Patrz, czyli specjaliści od żywienia mają rację! Jesteś tym, co jesz” — wypalił Piotr, znacząco przyglądając się swojej scenicznej „żonie”.
W tym momencie w opolskim amfiteatrze rozległo się buczenie, przechodzące w długie i głośne dudnienie. W oczach i uszach widzów tym „żarcikiem” chyba jednak przekroczyli granice satyry i dobrego smaku.
Czytaj też:
Gwiazdor Netflixa nie sprawdził się w Opolu. „Prowadzący żenada”Czytaj też:
Gwiazdy festiwalu w Opolu zmasakrowane. „Panna rozkraczona jak…”