Marek Sierocki o utracie pracy w „Teleexpressie”. „Nic nie może wiecznie trwać”

Marek Sierocki o utracie pracy w „Teleexpressie”. „Nic nie może wiecznie trwać”

Marek Sierocki
Marek Sierocki Źródło:Newspix.pl / TEDI
Marek Sierocki udzielił wywiadu, w którym skomentował swoje zniknięcie z „Teleexpressu”. Nie kryje, że sporo go to kosztowało.

Po zmianie władzy w Telewizji Polskiej media obiegła wiadomość o zwolnieniu Marka Sierockiego. Po tym, jak do „Teleexpressu” wrócił Maciej Orłoś, równocześnie z programu po kilkudziesięciu latach zniknął dziennikarz muzyczny, a w nowej odsłonie formatu zastąpił go Mateusz Jędraś. Finalnie osoby decyzyjne się jednak zreflektowały i Marek Sierocki dostał nowy program. Teraz ujawnił, jak to przeżył.

Marek Sierocki o utracie pracy w TVP i nowym formacie

Kilka tygodni temu media donosiły, że Marek Sierocki jednak zostaje w TVP i poprowadzi na antenie „To jest grane”. Format wystartuje już w piątek 8 marca i będzie emitowany w piątkowe wieczory zaraz po nowym muzycznym programie publicznego nadawcy. Wiadomo, że bohaterką pierwszego odcinka zostanie Annalisa, która obecnie gości na listach przebojów zarówno w Polsce, jak i za granicą.

– Wszystko będzie dynamicznie zmontowane, z fajną oprawą graficzną, ze specjalnie zrobioną muzyką i dżinglami. Bardzo przeżywam ten pierwszy odcinek, bo robię go z ekipą, z którą już wcześniej pracowałem przy „Teleexpressie”. (...) W każdym odcinku pojawią się goście, którzy akurat wypuszczają nowy utwór czy płytę. Sam program będziemy nagrywać w czwartek, na gorąco, a w piątek premiera – opowiadał Marek Sierocki w najnowszym wywiadzie dla „Plejady”.

Dziennikarza podczas rozmowy zapytano też o to, ca sądzi na temat zmian w Telewizji Polskiej. Wówczas okazało się, że Marek Sierocki nie chce ich komentować, bo „taką ma zasadę”. – Nigdy nie komentowałem żadnych zmian czy rozwiązań personalnych. W ogóle nie oceniam ludzi. Może jestem trochę z innego świata, ale zostałem wychowany zgodnie z zasadą: nie oceniaj innych, bo sam będziesz oceniony. Dla mnie najważniejsze jest Radio Plus, w którym od wielu lat mam codzienne audycje na żywo, niedzielne rozmowy z gwiazdami – wyznał.

W dalszej części wywiadu mężczyzna przyznał jednak, że ostatnie zawirowania w stacji sporo go kosztowały i trudne momenty przeżył dzięki wsparciu bliskich. Podkreślił jednak, że pracując u publicznego nadawcy, musi być przygotowany na rozmaite scenariusze.

– W życiu zawsze są chwile radosne i te mniej radosne. Myślę, że najważniejszą rzeczą jest oparcie w rodzinie i przyjaciołach. Jak mówi tytuł wielkiego polskiego przeboju, który bardzo lubię — „Nic nie może wiecznie trwać” — każdy z nas powinien być gotowy na to, że kiedyś jego sprawy zawodowe dobiegną końca, skończą się rzeczy, którymi się zajmuje. To jest normalne. Ja zajmuję się muzyką w Telewizji Polskiej już ponad 37 lat, i mam świadomość, że prędzej niż później przyjdzie taki dzień, kiedy przestanę to robić – stwierdził.

Czytaj też:
Wojciech Mann o zmianach w TVP. „Byłem pytany, czy bym wrócił”
Czytaj też:
Artur Orzech oficjalnie wraca do TVP. Poprowadzi „Szansę na sukces”

Opracowała:
Źródło: WPROST.pl / Plejada