Nie żyje Jacek Śliwczyński, były basisty kultowego zespołu T.Love, który współtworzył grupę do 1989 roku. Informację przekazał do mediów fotograf koncertowy Wiesław Radzioch, a chwilę później żegnał go także Muniek Staszczyk.
Jacek Śliwczyński nie żyje. „Ten rok jest fatalny”
„Bardzo smutna informacja. Odszedł od nas Jacek Śliwczyński. Aż trudno uwierzyć” – napisał w mediach społecznościowych Radzioch, wywołując falę komentarzy pełnych żalu. „Nie do wiary Koniu narobiłeś dużo smutku, a razem graliśmy i było wesoło, a teraz łzy w oczach mam”, „R.I.P. niestety przyjdzie nam pożegnać kolejną osobę z kręgu częstochowskiej kultury” – piszą w komentarzach muzycy, fani, przyjaciele artysty.
Muniek Staszczyk pożegnał przyjaciela
Śmierć Śliwczyńskiego mocno poruszyła jego dawnego kolegę z zespołu. Muniek Staszczyk opublikował w mediach społecznościowych poruszające pożegnanie. „Dziś odszedł wieloletni basista T.Love Alternative w latach 1982-89. Jacek «Koń» Sliwczyński. Był świetnym muzykiem, fotografem, człowiekiem wielu talentów i moim Przyjacielem. Niech Bóg ma Cię w Swojej opiece. Żegnaj Kochany Koniu” – napisał lider i wokalista T.Love.
Tu także od razu pojawiły się setki komentarzy. „Kolejna taka smutna wiadomość. Odchodzi nasze pokolenie”, „Wielka strata dla polskiej muzyki punkrockowej. Niech spoczywa w pokoju”, „Mam nadzieję, że grasz teraz z Aniołami” – piszą poruszeni internauci.
Muzyk, który pokochał fotografię
Po odejściu z T.Love Jacek Śliwczyński skupił się na swojej drugiej pasji – fotografii. Specjalizował się w portretach, lecz w głębi duszy wciąż tęsknił za sceną i muzyką. W środowisku artystycznym Częstochowy uchodził za postać barwną, utalentowaną i lubianą. Jego śmierć to kolejny cios dla lokalnej kultury. Jak napisał jeden z internautów: „Pod tym względem ten rok jest fatalny”.
Czytaj też:
Nie żyje dziecięca gwiazda seriali. Miała 60 latCzytaj też:
Znany muzyk nie żyje. Grał z Erikiem Claptonem i Georgem Harrisonem