Zbigniew Wodecki wstydził się swojego hitu. Tę piosenkę nucił cały PRL

Zbigniew Wodecki wstydził się swojego hitu. Tę piosenkę nucił cały PRL

Zbigniew Wodecki
Zbigniew Wodecki Źródło: Newspix.pl / Grzegorz Lyko
Nie ze wszystkich swoich przebojów Zbigniew Wodecki był dumny. Artysta odmawiał wykonywania bardzo popularnej piosenki.

Zbigniew Wodecki w trakcie swojej kariery wydał siedem albumów i wypromował takie przeboje, jak m.in. „Lubię wracać tam gdzie byłem już”, „Zacznij od Bacha”, „Z tobą chcę oglądać świat” czy „Pszczółka Maja”. Nie każdy jednak wie, że jednego hitu nie lubił wykonywać. Prawda wyszła na jaw po latach.

Zbigniew Wodecki i Chałupy

W czasie PRL-u Ryszard Poznakowski, znany z talentu do tworzenia przebojów, zaproponował Irenie Santor nagranie lekkiej, letniej piosenki z tekstem Grażyny Orlińskiej, będącej pastiszem utworów dancingowych. Ona jednak, jako dama polskiej piosenki, odpowiedziała: „Ja mam śpiewać o golasach w Chałupach?”. Wówczas kompozytor zwrócił się z propozycją do Zbigniewa Wodeckiego i piosenka „Chałupy welcome to” stała się wielkim hitem, szybko docierając na pierwsze miejsce listy przebojów.

Kiedy do owego utworu powstał teledysk, wybuchły kontrowersje. PRL bowiem z jednej deklarował postępowość, lecz z drugiej był też mocno purytański, choć zaczęło się to zmieniać w połowie lat 70. Jednak jeszcze w 1985 roku, gdy telewizja publiczna wyemitowała wideoklip Wodeckiego, budził on szok ze względu na obrazki z plażową golizną. Później okazało się, że m.in. przez to Zbigniew Wodecki wstydził się wykonywania tej piosenki.

Przekonał się o tym Andrzej Kosmala w 1991 roku. Menedżer Krzysztofa Krawczyka prowadził wówczas w Chicago koncert Fundacji „Dar Serca”. Zbigniew Wodecki ustalił przed owym wydarzeniem swój repertuar, odmawiając śpiewania utworu „Chałupy welcome to”. Kosmala przekonywał artystę słowami: „Zbyszek! Niezależnie od tego, jaki jest twój stosunek do walorów artystycznych tej piosenki, nie wyobrażam sobie, żebyś tutaj w Chicago jej nie zaśpiewał”. Piosenkarz był jednak nieugięty.

„Zbyszek ciepło przyjęty, występ kończy piosenką z Opola i nagrodzony oklaskami dumny schodzi ze sceny. Ale za plecami słyszy, jak publiczność skanduje: «Chałupy! Chałupy!». Ja wychodzę do publiczności i ogłaszam – nie bez satysfakcji: «Niestety, drodzy państwo, nasz artysta nie przewidział w swoim repertuarze tego utworu». Piekło na widowni, gwizdy niezadowolenia” – opisywał Andrzej Kosmala w autobiografii pt. „Odwrotna strona złotej płyty”

Kiedy Zbigniew Wodecki wrócił na scenę, był zakłopotany, ale finalnie dał się namówić na wykonanie „Chałup”. Jak wspominał menedżer Krawczyka: „Na widowni entuzjazm, szczęście, radość. I pięć bisów tego samego utworu”. Po powrocie do kraju Andrzej Kosmala opowiedział o tej sytuacji kompozytorowi owego hitu, Ryszardowi Poznakowskiemu.

„A on: «Niestety, Zbyszek wstydzi się tego utworu». Napisał dla niego podobne, ale wszystkie odrzucił. Poznakowski skomentował to dobitnie: «Niech sobie dalej pie*rzy te swoje Izoldy». Dla wyjaśnienia: piosenka «Izolda» to jeden z większych przebojów napisanych osobiście przez Zbyszka” – wspominał Andrzej Kosmala w swojej książce.

Czytaj też:
Zrezygnował z roli w hicie Stanisława Barei. Powód zaskakuje
Czytaj też:
Porzucił żonę w ciąży dla kolegi z planu. Tym skandalem żył PRL

Źródło: WPROST.pl