Syn Zenona Martyniuka z początkiem grudnia przypomniał o sobie w mediach. W niedzielny wieczór Daniel udostępnił wideo z fragmentami wulgarnych piosenek, a także krótką wiadomość do ojca. – Cześć kochany tatusiu. Życzę ci więcej takich koleżków, wszyscy, którzy na tobie zbijają hajs i tej całej reszty, a o synu zapominasz. Pozdrawiam cię! Dawaj jeszcze innym wszystkim, żeby wszyscy mieli super, tylko twój własny syn nic nie miał. Dawaj jeszcze... F*ck you! – powiedział na Instastory. Do słów 35-latka odniosła się już jego matka.
Żona Zenona Martyniuka o ich synu
Co jakiś czas portale plotkarskie donoszą o życiu prywatnym i wymysłach syna Zenona Martyniuka, jednak jego najnowsza publikacja według wielu osób przekroczyła pewne granice. Choć zazwyczaj 35-latka broniła jego matka, tym razem nawet Danuta Martyniuk jest zszokowana i zasmucona zachowaniem pociechy, którą cały czas gwiazdor disco polo wspiera finansowo.
– Po wrzuceniu tego filmu do internetu też do mnie dzwonił i mnie obrażał. Życzył sobie Lamborghini pod drzwiami. W końcu go zablokowałam. To jest uzależniony, chory człowiek, ale już koniec. Teraz będziemy go traktować jak on nas, bo zawsze mu się wszystko wybaczało. Zaszło to za daleko. Ja już mam tego dosyć, to trwa za wiele lat – wyznała w rozmowie z „Faktem”.
Co więcej, Danuta stwierdziła, że jej syn na filmie był odurzony narkotykami. Zdradziła, że wymaga on specjalistycznego leczenia, ponieważ jest uzależniony. Niestety 35-latek nie chce sobie pomóc. – Jestem pewna, że gdy nagrywał ten film, był naćpany. To jest człowiek uzależniony, ja od dawna namawiam go, by poszedł na terapię, lub do jakiegoś ośrodka odwykowego. Cały czas mu o tym mówię. Już wcześniej załatwiłam mu dwa ośrodki. Jeden pod Warszawą, drugi na Mazurach. Nawet do jednego wpłaciłam zaliczkę 6 tys., ale nie pojechał i pieniądze przepadły. Nie spróbował leczenia — opowiadała Danuta w rozmowie z tabloidem.
Małżonka artysty wspomniała również, że to nie pierwszy raz, kiedy Daniel zachowuje się w taki sposób i wydzwania do rodziców w środku nocy. Zaznaczyła jednak, że teraz miarka się już przebrała. – Nieraz wydzwaniał do nas lub rodziny po nocach, by do niego przyjechać, bo chodzi po ulicach i się boi. Był wtedy pod wpływem jakichś środków. Trudno się z tym pogodzić, ale trzeba to głośno powiedzieć. Daniel to narkoman i ćpun. Nie będę już owijać w bawełnę. Teraz stawiamy mu ultimatów, albo się pójdzie leczyć, albo się od niego całkowicie odcinamy i zrywamy kontakty. Nie będzie już wybaczania. Niech idzie na odwyk, do pracy, bo ostatnio na statkach lata temu pracował i sam zacznie o siebie dbać – podsumowała w rozmowie z „Faktem”.
Czytaj też:
Joanna Kurska o sylwestrze bez disco polo. „Nie mogę zrozumieć”Czytaj też:
Polityk PiS tańczył w zespole disco polo. „Nie powiodło mu się”