Jeszcze kilka lat temu wieści o związku Moniki Richardson i Zbigniewa Zamachowskiego rozgrzewały wszystkie rodzime media. W 2012 roku aktor po 20. latach związku porzucił matkę czworga swoich dzieci, Aleksandrę Justę, oświadczając, że zakochał w znanej dziennikarce. Później u jej boku układał sobie życie, jednak ich szczęście nie trwało długo. Choć rozeszli się po siedmiu latach, rozwiedli się dopiero w 2023 roku. Teraz prezenterka wspomniała o początkach ich relacji.
Monika Richardson o Zbigniewie Zamachowskim
W 2011 roku Zbigniew Zamachowski wziął udział w programie „S.O.S. dla świata” i razem z innymi gwiazdami wyruszył „po przygodę”. Producenci show „sparowali” go z Moniką Richardson. Finalnie z wyprawy wrócili zakochani w sobie po uszy, jednak okazuje się, że aktor już wcześniej wpadł prezenterce w oko. Podczas rozmowy z Tomaszem Słodkim na kanale „The Richardson Talk” 52-latka wróciła pamięcią do czasów, gdy po raz pierwszy ujrzała przyszłego męża na scenie.
– Ja Zbyszka pokochałam, jak go zobaczyłam w Teatrze Polskim we Wrocławiu, jak na Przeglądzie Piosenki Aktorskiej śpiewał „Bo we mnie jest seks” i „Czy te oczy mogą kłamać”. Ale to było dawno temu. Potem się nie widzieliśmy się i nie znaliśmy przez następne 15 lat – wyznała.
Richardson zdradziła też, że ich pierwsze spotkanie zaaranżował wspólny znajomy. Choć Monika była wtedy wpatrzona w Zbigniewa jak w obrazek, na przeszkodzie miała stanąć spora różnica wieku, która oznaczała inny stopień dojrzałości. Poza tym aktor wówczas żonaty. – Dawno temu poszliśmy we dwoje na spacer do Parku Szczytnickiego we Wrocławiu. Ja już się wtedy w nim zakochałam, a on mnie uważał za smarkatą, bardzo zarozumiałą „pyskulę” małą, która za bardzo nie wie, czego chce i odpuścił. On był jeszcze wtedy z Anią Komornicką. No i potem poznaliśmy się po raz drugi, dzięki koleżance w TVN-ie, podczas realizacji programu „SOS dla świata”. I tak jak na początku, wszystko zaczęło się od wielogodzinnych rozmów, bo my żeśmy pół świata oblecieli – wspominała.
– Dostaliśmy siedzenia w business class obok siebie i przez 10 godzin gadaliśmy. I wiesz jak to jest, gadasz, gadasz, gadasz i stwierdzasz, że masz coś wspólnego z tą osobą. W drugim zdaniu swojego listu stwierdzasz, że w twoim związku źle się dzieje. No od słowa do słowa zaczęliśmy się spotykać na kawę i rozmowy. I pamiętam jak się umówiliśmy w jednej kawiarni na Powiślu, gdzie Zbyszek powiedział, że żona chce rozwodu. „I co ty na to?”. Reszta jest historią – dodała.
Czytaj też:
Monika Richardson gorzko wspomina współpracę z TVN. „To był mobbing”Czytaj też:
Ile kosztują lekcje u Moniki Richardson? „Uczę tylko tych, którzy są w desperacji”