Monika Richardson była swego czasu jedną z najpopularniejszych i najbardziej charakterystycznych twarzy Telewizji Polskiej, przez co niewiele osób pamięta, że dziennikarka współpracowała także z TVN i prowadziła z Romkiem Czejarkiem w TTV wieczorny program „Raz lepiej, raz gorzej”. Teraz prezenterka opowiedziała o tym, co tam przeżyła.
Monika Richardson o pracy w TTV
Monika Richardson rozpoczęła pracę w TVP w 1995 roku i przez lata prowadziła tam m.in. takie programy, jak „Kulty popkultury”, „Europejczycy”, „Witaj, Europo”, „Europa da się lubić” czy „Orzeł czy reszta?”. W 2011 roku rozstała się na dwa lata z publicznym nadawcą i pracowała wtedy w Radiu Złote Przeboje oraz współprowadziła program w TTV. W 2013 roku z kolei powróciła do TVP i do 2019 roku pełniła funkcję gospodyni „Pytania na śniadanie”. Później zajęła się rozwijaniem własnej szkoły językowej.
W najnowszym wywiadzie, którego udzieliła „Plejadzie”, Monika Richardon wyznała, że nie chciałaby już wrócić do pracy na Woronicza. – Mam w głowie pomysł na program publicystyczny, który chciałabym prowadzić. (...) Ale myślę, że go nie zrealizuję. Przynajmniej nie w tej telewizji. Nie jest to bowiem Telewizja Polska, którą współtworzyłam. I mówię to z przykrością, bo bardzo kibicowałam nowej ekipie. Niestety, potwornie się rozczarowałam. Przede wszystkim – brakiem planu i wizji – wyznała.
Skrytykowała też Kingę Dobrzyńską, Tomasza Syguta, a także obecne funkcjonowanie „Pytania na śniadanie”. – Pan Sygut i pani Dobrzyńska, stworzyli bardzo toksyczny duet. (...) Na pewno nie wspierają przywrócenia w tym kraju mediów publicznych. (...) Niektórych prowadzących bardzo cenę, ale są totalnie zagubieni. Nie wiedzą, co robią. Branie na warsztat tematów, które przez ostatnich osiem lat nie były poruszane na antenie TVP, to naprawdę nie jest jeszcze żaden pomysł na program. Trzeba się zastanowić komu i co się chce przekazać – tłumaczyła w rozmowie z „Plejadą”.
W dalszej części wywiadu dziennikarka podkreśliła, że oprócz szkoły językowej, zajmuje się obecnie rozwijaniem swojego kanału na YouTube pt. „The Richardson Talk”. Podkreśliła też, że „telewizja ze swoją korporacyjną i przestarzałą strukturą de facto nie ma racji bytu”, a przy okazji dodała, że nie chciałaby współpracować z TVN. Wówczas wspomniała o okresie, kiedy w TTV (czyli kanale należącym do TVN Warner Bros. Discovery) prowadziła z Romkiem Czejarkiem wieczorny program „Raz lepiej, raz gorzej”.
– W jednym z odcinków rozmawialiśmy o seksie ludzi po czterdziestce. Trzeba było jakoś uwiarygodnić ten temat, więc między słowami powiedziałam, że lubię robić to rano. Usłyszałam wtedy „w uchu” od producenta, że ten tekst nie wszedł na antenę z powodu złego dźwięku i muszę go powtórzyć. Tak też zrobiłam. Potem ten fragment został wycięty, wysłany do portali plotkarskich, a ja do końca życia zostanę tą, która lubi uprawiać seks o poranku. Przekonałam się, że nie tylko w mediach publicznych ludzie podkładają sobie świnie. W komercyjnych również – nawet bardziej bezpardonowo – zaczęła.
– Później wielokrotnie słyszałam od Lidii Kazen – ówczesnej dyrektorki TTV, że nasz program ma słabą oglądalność, bo nikt mnie nie lubi. Wprost mówiła mi, że zatrudnienie mnie było błędem i jeśli chcę dalej mieć pracę, to muszę bardziej się postarać. (...) Przecież to był mobbing, choć wówczas tak się tego nie nazywało – podsumowała Monika Richardson.
Czytaj też:
Monika Richardson uderza w Andrzeja Dudę. „Trochę mi wstyd”Czytaj też:
Sprzeczka Moniki Richardson i żony Roberta Janowskiego. Poszło o TVPCzytaj też:
Monika Richardson ostro o przyszłości Jacka Kurskiego. „Skończy w więzieniu”