– To, co się stało z moją babcią było przerażające, bo Hitchcock był tyranem. Był utalentowanym i płodnym artystą, bardzo ważnym dla świata, jednak władza może zatruwać ludzi – powiedziała pochodząca z aktorskiej rodziny Dakota Johnson.
Legendarny reżyser, który zmarł w 1980 roku w wieku 80. lat pracował z obecnie 92-letnią Tippi Hedren przy filmach „Ptaki” z 1963 roku oraz „Marnie” z 1964 roku. Po tym, jak aktorka odrzuciła zaloty reżysera, miał zagrozić, że zniszczy jej karierę.
Jedną z niepokojących anegdot, jakimi podzieliła się Dakota Johnson w ostatnim wywiadzie była ta, gdy reżyser jako prezent na święta wysłał jej mamie Melanie Griffith małą lalkę, przedstawiającą jej mamę Tippi w trumnie. – To niepokojące i mroczne i naprawdę smutne dla małej dziewczynki. Straszne – podkreśliła aktorka znana z „Pięćdziesięciu twarzy Greya”.
„Dziewczyna Hitchcocka”
Johnson odniosła się też do filmu HBO „Dziewczyna Hitchcocka” („The Girl”) z 2012 roku, w którym w Tippi Hedren wcieliła się Sienna Miller. Aktorka wyznała, że nikt nie skonsultował z nimi scenariusza obrazu. Wszyscy oglądali obraz razem i widziała, jak jej babcia przeżywa cały koszmar na nowo.
– Siedzieliśmy całą moją rodziną w siedzibie HBO i oglądaliśmy razem ten film. To był jeden z tych momentów, w których myślisz: „Jak mogliście nas nie ostrzec?”. Jesteśmy w pokoju z kilkoma dyrektorami. Może to wymagało wcześniejszej krótkiej rozmowy? – pytała. Jak przyznała aktorka, podczas oglądania patrzyła na swoją babcię i zobaczyła „kobietę, której właśnie przypomniano o wszystkim, przez co przeszła, i to było bolesne”. – Była niesamowitą aktorką i Hitchcock powstrzymał ją przed zrobieniem kariery – powiedziała Johnson.
Czytaj też:
Marzena Kipiel-Sztuka ma nową pracę. Czym będzie się zajmować aktorka?