Nowy hit podbija Netfliksa i serca widzów. Recenzja serialu „Zwierz”

Nowy hit podbija Netfliksa i serca widzów. Recenzja serialu „Zwierz”

Dodano: 
Kadr z serialu „Zwierz”
Kadr z serialu „Zwierz” Źródło: Netflix
Nie przepadam za komediami, a tym bardziej serialami komediowymi. Obejrzałem. I jak?

W czasach, gdy platformy streamingowe zalewają nas kolejnymi mrocznymi thrillerami, albo koreańskimi wizjami rodem z gier komputerowych, Netflix zaskoczył, proponując coś zupełnie innego od… wszystkiego. Naprawdę.

Ze stajni do „butiku” dla zwierząt

„Zwierz” to lekka, ciepła i mądra opowieść o człowieku, który musi odnaleźć się między światami. Tego, do którego należy i do którego został wrzucony. Pozornie światy te łączą ci sami, najważniejsi bohaterowi — zwierzęta oczywiście!, w rzeczywistości — różnią się jak woda i ogień. Antón Gandoy (w tej roli Luis Zahera, dwukrotny laureat nagrody Goya za „El reino” i „As bestas”) to wiejski weterynarz z Galicji, który w wyniku gospodarczego kryzysu traci pracę i klientów. Gdy kolejne gospodarstwa nie mają mu już czym płacić, mężczyzna nie ma wyboru, przyjmuje posadę w ekskluzywnym sklepie zoologicznym w wielkim mieście A Coruña. Sklep prowadzi jego siostrzenica Uxía (Lucía Caraballo), młoda idealistka wierząca, że zwierzęta zasługują na „ludzkie” traktowanie. Nawet nie sklep, a „elegancki butik!”, co podkreślane jest na każdym kroku przez kadrę kierowniczą, przejętą swoją rolę.

Nie zrażajcie się, tak, wiem, teoretycznie wszystko to już było – „nieoczekiwana zmiana miejsc” – ale tym razem jest na odwrót i robi to kolosalną różnicę. W filmie „Za jakie grzechy” ambitną menedżerkę z Miami (Renée Zellweger) firma wysyła do prowincjonalnego miasteczka w Minnesocie. W „Królu Tulsy” nowojorski gangster (Sylvester Stallone), przyzwyczajony do tego, że na skinienie paluszka z nieba spada mu ptasie mleczko (i to jeszcze w pozłacanym pudełku) zostaje zesłany na prowincję rządzoną przez klasycznych redneck'ów. Te zmiany wywracają ich luksusowe życie do góry nogami, prowadząc do serii wpadek i zabawnych sytuacji.

Galicyjski humor bawi do łez

Tutaj jest na odwrót: poczciwina z prowincji wpada w sam środek wielkomiejskiego życia. Weterynarz przyzwyczajony do odbierania porodu krowy musi przywdziać korporacyjny fartuszek, wciskać klientom… poduszkę (coś innego, ale nie mogę zdradzać) dla psa za kilkaset euro i cierpliwie tłumaczyć bogatym damulkom, że problemy z futrem ich czworonożnego pysiaczka i tak są lepsze od… raka.

Na to też musicie się przygotować: żarty są tutaj może i dosadne, ale też czule… sympatyczne. Antón nie potrafi trzymać języka za zębami, a jego celne i przezabawne riposty mają szanse wejść do języka codziennego (ja już jednego cytatu używam). To jeden z największych atutów tego serialu, który autentycznie wciąga (do obejrzenia ciągiem!). Do tego Humor, klimat, ciepło i oczywiście zwierzątka. Serial ma w sobie jednak coś więcej, bez czego byłby tylko kolejną lekką komedią dla miłośników zwierząt i ciętego humoru.

Spotkanie dwóch światów. Na wesoło, ale i z nutą goryczy

„Zwierz” to bowiem także opowieść o zderzeniu wartości. Komediowa, dzięki czemu pozbawiona nadętego moralizatorstwa. Stawia subtelnie ukryte między kadrami i dialogami pytania o sens pracy we współczesnych realiach, o utratę godności i o to, czy można zachować siebie w świecie, który coraz częściej wymaga kompromisów. W wielkomiejskim butiku jak w zwierciadle odbija się nasza codzienna tandetność, wieczna pogoń za pieniądzem po to, by zaspokajać najdziwaczniejsze kaprysy już nawet nie ludzi, ale bogu ducha winnych zwierząt, na które przelewamy swoje niespełnione marzenia i kompleksy. Z drugiej strony mamy galicyjską prowincję, która wcale też nie jest „wsią spokojną, wsią wesołą”, ale jest autentyczna. Czy lepsza? I dla kogo lepsza? Ważne pytania nie tylko dla serialowego weterynarza, ale i dla wielu z nas, często miotających się nie tylko przed ekranem, ale i w życiu.

To naprawdę bardzo, bardzo fajny serial do obejrzenia w jeden weekend. I nie mogę się mylić, chyba że mylą się też miliony widzów. Serial „Zwierz” (1 sezon, 9 odcinków) aktualnie jest już bowiem na 2. miejscu listy Top 10 na platformie Netflix.

Czytaj też:
6 seriali grozy, które nie mają słabych momentów. Są wybitne
Czytaj też:
QUIZ. Powrót do PRL: Rozpoznasz te seriale i filmy po kadrze?

Źródło: WPROST.pl