Miała urodę gwiazdy, talent i temperament buntowniczki. Frances Farmer zapowiadała się na ikonę złotej ery Hollywood. Zamiast tego, stała się symbolem upadku i okrutnego systemu, który potrafił niszczyć niepokornych. Zmuszona do leczenia psychiatrycznego i odarta z godności, przez lata walczyła z piętnem choroby oraz własnym demonami. Jej historia wciąż budzi grozę i współczucie.
Od czerwonych dywanów do celi i elektrowstrząsów – dramat Frances Farmer
Frances Farmer urodziła się w 1913 roku w Seattle. Od początku wydawało się, że jest skazana na sukces – była inteligentna, odważna i obdarzona talentem. Studiowała dramat na Uniwersytecie Waszyngtońskim, a potem wyjechała do ZSRR, co w czasach rosnącego antykomunizmu wzbudziło nieufność. W 1936 roku zadebiutowała w filmie „Too Many Parents”, ale prawdziwe uznanie przyniosły jej role w „Come and Get It” oraz „Rhythm on the Range”. Wkrótce grała u boku największych gwiazd epoki, takich jak Bing Crosby czy Cary Grant.
Problem w tym, że Frances nie chciała być tylko ładnym dodatkiem do filmowego przemysłu. Krytykowała powierzchowność Hollywood, nie znosiła obowiązkowych uśmiechów dla mediów i odmawiała grania w filmach, które uznawała za głupie. W 1942 roku w wywiadzie dla „Look Magazine” stwierdziła: „Hollywood to cyrk, w którym kobieta nie ma prawa myśleć. Jeśli chcesz być wolna, stajesz się zagrożeniem”.
Ten bunt szybko stał się niewygodny – nie tylko dla studia filmowego, ale i dla jej rodziny. Aktorka zaczęła mieć problemy psychiczne – pojawiały się u niej napady agresji, urojenia i halucynacje. W 1942 roku została aresztowana za jazdę pod wpływem alkoholu i napaść na fryzjera. Skandal obiegł wszystkie media, jednak ona, zamiast otrzymać pomoc, trafiła do sądu, który – na wniosek jej rodziców – orzekł o niepoczytalności aktorki.
Matka uzyskała prawa do decydowania o losie artystki i skierowała ją do szeregu instytucji psychiatrycznych. Frances przez lata przebywała w różnych zakładach, w których zdiagnozowano u niej schizofrenię paranoidalną. W ośrodkach poddawano ją ponadto terapiom elektrowstrząsowym i izolowano. W późniejszych wywiadach opowiadała o traumatycznych przeżyciach, przemocy i samotności. „Nie oszalałam. Zostałam złamana. Nikt nie chciał słuchać, tylko zamykać” – mówiła w rozmowie z „Look Magazine” w 1958 roku.
„Byłam jak duch. Zabrano mi wszystko, nawet prawo do bycia człowiekiem” – dodała w swojej autobiografii „Will There Really Be a Morning?”.
Po opuszczeniu szpitala w 1950 roku Frances próbowała wrócić do normalnego życia. Prowadziła lokalny program telewizyjny i zagrała kilka mniejszych ról, ale trauma nigdy nie zniknęła. Jej ostatni film – „The Party Crashers” – powstał w 1958 roku. Zmarła na raka przełyku w 1970 roku. Miała wtedy zaledwie 56 lat.
Historia Frances Farmer to dziś symbol tragicznego losu kobiet, które nie pasowały do ciasnych ram narzuconych przez patriarchalne Hollywood. Została zniszczona za to, że miała odwagę myśleć samodzielnie. Zamiast uznania – dostała elektrowstrząsy. Zamiast opieki – izolację. Jej historia inspirowała m.in. Kurta Cobaina, który napisał o piosenkę „Frances Farmer Will Have Her Revenge on Seattle”. Dziś Frances Farmer uznawana jest za jedną z pierwszych ofiar przemocy systemowej wobec kobiet w show-biznesie.
Czytaj też:
Adoptował syna, później był przez niego torturowany. Wielki aktor zginął tragicznieCzytaj też:
W trakcie snu aktorkę chciała zabić matka. Później skrzywdził ją ojciec