Jerzy S. nie pojawił się w sądzie. Motocyklista twierdzi, że nagranie zostało zmanipulowane

Jerzy S. nie pojawił się w sądzie. Motocyklista twierdzi, że nagranie zostało zmanipulowane

Jerzy S. w produkcji „Mój agent”
Jerzy S. w produkcji „Mój agent” Źródło: Lizart Film
Jerzy S. nie stawił się na pierwszej rozprawie dotyczącej kolizji, w której brał udział. Aktor był wówczas pod wpływem alkoholu. Pojawił się za to motocyklista, który twierdzi, że z nagrania przekazanego służbom, gdzie widać moment zderzenia, zniknął kluczowy fragment.

Do kolizji doszło 17 października 2022 roku. Wówczas znany krakowski aktor potrącił motocyklistę, a potem próbował uciec z miejsca zdarzenia. Sam gwiazdor zaprzeczał tym informacjom, mówiąc, że jechał dalej, bo nie zauważył, że coś się stało. Media dotarły w końcu do zeznań ofiary, Sławomira G., który – jak się okazało – całą sytuację nagrał kamerą, którą miał na kasku.

Proces S. Motocyklista twierdzi, że nagranie zostało zmanipulowane

Pierwsza rozprawa odbyła się 1 marca 2023 roku. Znany aktor nie pojawił się w sądzie, ale pojawił się motocyklista. Mężczyzna twierdzi, że wspomniane nagranie z kamery na kasku zostało zmanipulowane. — Nie ma na nim samego momentu kolizji. Wycięta jest także ścieżka dźwiękowa, na której słychać moment uderzenia — twierdził w rozmowie z dziennikarzami. Dodał, że niedługo zamierza przekazać materiał do mediów.

Motocyklista, który brał udział w kolizji, wyznał też, że dwa dni po zdarzeniu był szantażowany. – Dwóch mężczyzn powiedziało, że jeśli udostępnię nagranie z wypadku, będę miał kłopoty. Mieli ze sobą broń – powiedział pan Sławomir.

Prokuratura zabrała głos ws. zderzenia z udziałem gwiazdora

Innego zdania jest prokuratura, która zaprzecza, że główny dowód w sprawie miałby być zmieniony.

– Nagranie zostało dostarczone przez pełnomocnika tego pana, który uczestniczył w zdarzeniu drogowym. Zapewniam, że zawiera niezmanipulowany obraz, bo został zabezpieczony przez biegłego z oryginalnego nośnika. Zawiera dźwięk, jest w kolorze, osobiście je odtwarzałem i nie było wcześniej żadnych uwag — powiedział prokurator Bartłomiej Legutko. Mężczyzna dodał, że pan Sławomir występuje jako świadek, a nie jako poszkodowany, ale w tej sprawie wyodrębnione zostało inne postępowanie. — W nim ma uprawnienia strony – podkreślił Legutko.

Prokurator przekazał też, że nie może być mowy o ucieczce z miejsca wypadku, ponieważ to zdarzenie nie jest tak kwalifikowane. – Żeby doszło do ucieczki, musi dojść do wypadku, czyli naruszenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym, a uczestnik musi doznać obrażeń. Motocyklista obrażeń nie doznał – podsumował.

Co grozi Jerzemu S?

Jerzy S. został na razie oskarżony tylko o jazdę pod wpływem alkoholu, za co grozi kara grzywny lub ograniczenie albo pozbawienie wolności do dwóch lat. Stracił też prawo jazdy. Mimo że aktor chciał dobrowolnie poddać się karze, to służby postanowiły zbadać sprawę. Gwiazdor przyznał, że wypił trochę wina, a później jechał na wywiad i nie zauważył, że zahaczył motocyklistę. Artysta tłumaczył, że zapomniał o umówionym spotkaniu i dlatego sięgnął po alkohol.

Czytaj też:
Tomek i Justyna z „Rolnik szuka żony” się rozstali? Ten komentarz mówi wszystko
Czytaj też:
Zarobki za konferansjerkę zwalają z nóg. Ujawniono stawki Kammela i Ibisza

Źródło: WPROST.pl / Onet