Gość „Wprost Przeciwnie” odniósł się do najczęściej komentowanej premiery telewizyjnej tej jesieni, czyli „Tańca z Gwiazdami” (Piaseczny jest jurorem „TzG” – red.), w którym po raz pierwszy w historii polskiej telewizji wystąpiła para jednopłciowa. Jako, że w sprawie show głos zabrał sam prezes Telewizji Polskiej, Jacek Kurski, wyrażając niechęć wobec pomysłu prywatnego nadawcy i podkreślając, że on sam „nie zaprasza par jednopłciowych do tańca w Telewizji Polskiej”, Andrzej Piaseczny powiedział, że „Jacek Kurski ma prawo wypowiadać swoje zdanie”. – Uważam, że po ludzku panu Jackowi może się to nie podobać. I dlaczego miałbym mieć do niego o to pretensje, skoro sam chciałbym, żeby szanowano moje wybory? – mówił.
Pytany, czy chciałby, by np. występu pary jednopłciowej w „Tańcu z Gwiazdami” nie robiono „tematu”, przyznał, że za jakiś czas właśnie tak będzie.
– Zmian społecznych nie da się zatrzymać, jak próbuje to robić kościół. W nowoczesnym społeczeństwie to jest nieakceptowalne – dodał.
Rozwodowe show
Andrzej Piaseczny w podcaście wyjaśnił też, dlaczego w ostatnim odcinku „Tańca z Gwiazdami” wbił szpilę Katarzynie Cichopek i Marcinowi Hakielowi. Przyznał, że „nie poszedłby ze swoim rozwodem do mediów”.
Dlaczego zatem to właśnie w radiu dokonał coming outu?
Jak zaznaczył, wyszło to „zupełnie przypadkowo”. – Żeby pozostać w prawdzie, i tak miałem to zrobić w jakimś miejscu, które będzie widoczne i czytelne. (…) Ale byłem tak rozemocjonowany piosenką, płytą, pytaniem, które zadał mi kolega z Radia Zet i poszło. I fajnie – podkreślał. – Ja się nie ukrywałem – dodał.
– Kiedy byłem znacznie, znacznie młodszy i to jest w katalogu moich win, nie zamierzam się wybielać,kilkukrotnie zaprzeczałem. Ale poszukiwałem tożsamości. Nie usprawiedliwia mnie to absolutnie, tak było i jeżeli ktoś poczuł jakiś dyskomfort z tego powodu, to serdecznie przepraszam, biorę to na siebie, moja wina – wyznał gwiazdor.
Piaseczny zauważył, że tuż po jego medialnym coming oucie pojawiły się komentarze, po co o tym mówił, skoro i tak wszyscy wiedzieli. – Fala komentarzy dotknęła rzeczy ważniejszych niż to, czy ja jestem gejem, czy nie jestem. Ważnych na tyle, by prezydent tego kraju, który jak się okazało zrobił w tym roku kilka dobrych rzeczy, nie robił głupot, jak w kampanii wyborczej – mówił. I dodał, że wolałby, żeby argumentów szczucia, nie tylko zresztą na gejów, lesbijki, osoby LGBT, ale i Niemców, czy żydów – nie wykorzystywano.
Czytaj też:
Poznali się w gejowskim show randkowym. Dziś wyznają: Temat homoseksualizmu jest egzotyczny
– Niestety one pojawiają się, także w kampaniach wyborczych. I kiedy przekroczona została granica, za którą nie wolno siedzieć cicho, zdecydowałem się na ten ruch. Ale w moim życiu, oprócz tego że udzieliłem wielu wywiadów (po coming oucie – red.), zmieniło się niewiele.
Czy Andrzej Piaseczny będzie oglądał program z Dodą szukającą miłości w roli głównej? Dlaczego „stara się być daleko od ludzi, którzy są w typie charakterologicznym Dody”? Czym prezydent Andrzej Duda zapunktował u muzyka? I dlaczego Piaseczny zdecydował się na współpracę z krytykowaną przez siebie TVP? O tym wszystkim usłyszą państwo we „Wprost Przeciwnie”.
Podcast powstaje dzięki współpracy ze Studiem Plac.Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.