Nie cichną echa po tym, jak ukraińskie jury podczas 66. Konkurs Piosenki Eurowizji, nie przyznało reprezentantowi Polski punktów. Do sprawy najpierw odniósł się przewodniczący sędziów z Ukrainy, a potem jedna z jurorek. Następnie okazało się, że mogło dojść do awarii.
Przewodniczący ukraińskiego jury, który podkreślił, że wdzięczność za pomoc w obliczu wojny nijak się ma do punktacji w konkursie muzycznym. Następnie głos zabrała Iryna Fedyshyn, jedna z jurorek. Piosenkarka szczerze wyznała, że akurat ona oceniła występ Krystiana Ochamana na 10 punktów. Pokazała nawet kartę do głosowania jako dowód. Następnie gwiazda wyznała, że system mógł błędnie ustalić ocenę dla Polski. Internauci z Ukrainy byli oburzeni.
Ostatecznie zwyciężył reprezentant Ukrainy, zespół Kalush Orchestra, którego członkowie wykonywali piosenkę „Stefania”. Muzycy także odnieśli się do głosowania podczas konferencji prasowej. – To bardzo dziwna sytuacja. Czuję się przez nią niekomfortowo. Osobiście bardzo lubię piosenkę Ochmana, jest nawet w mojej top pięć – powiedział Oleg Psiuk. – Nie znam wszystkich szczegółów. Mamy jednak nadzieję, że nasi polscy przyjaciele nie będą żywić urazy do nikogo, mimo że wyszło naprawdę niezbyt dobrze – podkreślił lider grupy.
Ukraińska telewizja zmienia zasady przed kolejną Eurowizją
Dzięki zwycięstwie Kalush Orchestra, przyszłoroczna Eurowizja odbędzie się w Ukrainie. Z doniesień „Dziennika Eurowizyjnego” wynika, że z powodu niezadowolenia widzów i internautów, w kolejnym roku jury zostanie wybrane w inny sposób. Tamtejsza telewizja Suspilne zdecydowała, że jurorzy, którzy będą oceniać w półfinałach i finale konkursu będą wybrani przez widzów. Każdy obywatel Ukrainy będzie mógł zgłosić wybranego przez siebie kandydata, a spośród wszystkich nominowanych internauci wyłonią pięciu członków komisji.
Czytaj też:
Polska wciąż nie wygrywa Eurowizji. Czy jest sposób na przełamanie złej passy?