Dramatyczna relacja Anity Sokołowskiej z granicy. „Dwie godziny od Warszawy umierają ludzie”

Dramatyczna relacja Anity Sokołowskiej z granicy. „Dwie godziny od Warszawy umierają ludzie”

Anita Sokołowska w drodze na granicę polsko-białoruską
Anita Sokołowska w drodze na granicę polsko-białoruskąŹródło:Instagram / Anita Sokołowska
– Sytuacja na granicy polsko-białoruskiej jest nieludzka. Tam są rodziny z dziećmi, starsze schorowane osoby, którym nie jest udzielana pomoc medyczna – powiedziała Wirtualnej Polsce Anita Sokołowska, która udała się na Podlasie, aby pomagać migrantom.

Do wolontariuszy z Grupy Granica, którzy pomagają migrantom koczującym przy dołączyła na kilka dni Maja Ostaszewska. Wcześniej w Nowym Teatrze w Warszawie aktorka zorganizowała zbiórkę darów dla migrantów. Na Podlasie udali się także m.in. Maciej Stuhr oraz Mateusz Janicki.

W akcję pomocy migrantom włączyła się także Anita Sokołowska. – Dwie godziny od Warszawy umierają ludzie, a polski rząd nie wpuszcza tam pomocy medycznej, humanitarnej, organizacji pozarządowych. Moje serce, moja dusza i mój umysł mówią mi, że muszę działać i robić to, co mogę -tłumaczyła aktorka w rozmowie z Wirtualną Polską.

Według aktorki bardzo wiele osób chce pomagać migrantom. – To nie jest tak, że mieszkańcy Podlasia boją się uchodźców i zamykają przed nimi domy. Jest wręcz odwrotnie. W większości ci ludzie mają bohaterską postawę: zbierają dary, pomagają napotkanym osobom tak, jak potrafią – wyjaśniła.

Granica polsko-białoruska. Relacja Anity Sokołowskiej

– Sytuacja na granicy jest nieludzka. Tam są rodziny z dziećmi, starsze schorowane osoby, którym nie jest udzielana pomoc medyczna. A nawet jeśli jest udzielana i lekarze tam dojadą, to wcale nie jest powiedziane, że ci ludzie są bezpieczni. To osoby po 17 razy wracane na stronę białoruską, gdzie są – powiedzmy sobie szczerze – torturowane przez służby białoruskie – opowiadała Anita Sokołowska.

Zdaniem aktorki zachowanie białoruskich wojsk jest nieludzkie i nieetyczne. – Proszę sobie wyobrazić, że ktoś 17 razy ucieka stamtąd i jest z powrotem przepychany. Ci ludzie są na skraju, są wyczerpani. Cała praca wolontariuszy polega na tym, że „podreperowują” tych ludzi, a Straż Graniczna przepycha ich z powrotem na stronę białoruską – opowiadała.

Anita Sokołowska stwierdziła także, że ludzie nie zadają sobie pytań, co doprowadziło migrantów na granicę. – Zdają się nie wiedzieć, że ci ludzie uciekają z krajów objętych wojną, gdzie grożą im reperkusje za działalność polityczną. Gdybyśmy wpuścili niezależne media, organizacje pozarządowe, stworzyli korytarz humanitarny, może wyglądałoby to inaczej – dodała.

Czytaj też:
Wstrząsająca relacja Stuhra z granicy. „Ojca puszbekowała SG, matkę pogryzły białoruskie psy”