W wieku zaledwie 27 lat została wdową. Później spłonęło jej mieszkanie, a ona uległa wypadkowi, przez który przez kilka miesięcy nie mogła pracować. Gdy w końcu Anna Dymna stanęła na nogi, rozpoczęły się zdjęcia do „Królowej Bony”. Na planie gwiazda wypadła z pędzących sań, co skończyło się wstrząsem mózgu i urazem kręgosłupa. Ludzie nie wierzyli, że po tylu życiowych dramatach, aktorka nie załamała się.
Anna Dymna mogła trafić do szpitala psychiatrycznego
– Po serii nieszczęść, które mnie spotkały, słynny krakowski psychiatra zapytał: Pani Aniu, kiedy pani w końcu do nas przyjdzie? Tragedia jedna po drugiej, nikt tego sam nie udźwignie. Odpowiedziałam, że dam sobie radę – mówi aktorka w wywiadzie dla „Twojego Stylu”.
Gwiazda przyznaje, że owszem, pech długo się jej trzymał, ale uważa, że wyczerpała już limit nieszczęść. – Próbuję zaczarować rzeczywistość. Nieraz skutecznie – śmieje się aktorka w wywiadzie i dodaje, że nawet gdy jest zrozpaczona, to nigdy nie epatuje swoim bólem.
Czytaj też:
„Znachor” bez Tomasza Stockingera u boku Anny Dymnej? Aktor dostał tę rolę „fartem”