Zdobywca Oscara za „Infiltrację”, twórca takich dzieł jak „Taksówkarz”, „Chłopcy z ferajny”, „Gangi Nowego Jorku”, „Aviator”. Scorsese nie tlyko w Hollywood jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych i najbardziej cenionych twórców. Jego głos ma więc ogromne znaczenie w środowisku i z pewnością rozpali żywą dyskusję na ten temat. Zwłaszcza, że chodzi o krytykę najpopularniejszego obok „Gwiezdnych wojen” filmowego uniwersum naszych czasów. Dodajmy – krytykę dość pogardliwą i niepogłębioną.
– Wiecie, starałem się. Ale to nie jest kino – mówił reżyser pytany o to, czy widział filmy Marvel Studios. – Szczerze, choć są świetnie zrobione, z aktorami, którzy dają z siebie wszystko w tych okolicznościach, to kojarzą mi się co najwyżej z parkami rozrywki (w oryginale „theme parks” - red.). To nie jest kino istot ludzkich przenoszących emocjonalne i psychologiczne doświadczenia innych ludzi – kontynuował.
Kino, czy nie – tylko w tym roku film „Avengers: Endgame” zarobił prawie trzy miliardy dolarów. Osiem innych tytułów Marvel Studios znalazło się w najlepiej zarabiającej 30. wszech czasów (przy pominięciu inflacji). Szef wytwórni Kevin Feige na podobne krytyczne argumenty odpowiadał już w ubiegłym roku. Przekonywał, że brak najważniejszych filmowych nagród nie jest wyznacznikiem braku jakości czy ambicji.
– Może jest łatwo deprecjonować efekty specjalne, czy latających ludzi, czy statki kosmiczne, czy miliardy dolarów przychodów – mówił. – Moim zdaniem spokojnie można powiedzieć, że te filmy zostały już nagrodzone w pewien sposób. Hitchcock nigdy nie wygrał nagrody dla najlepszego reżysera, ale to niczego nie oznacza. Zdecydowanie bardziej wolałbym być w pomieszczeniu pełnym oddanych fanów – mówił.
Czytaj też:
Rankingów superbohaterów Marvel Cinematic Universe. Pierwsze miejsce was zaskoczyCzytaj też:
Spider-Man jednak pozostanie w MCU. Sony porozumiało się z DisneyemCzytaj też:
Prezes Marvel Studios wyprodukuje nowe „Gwiezdne Wojny”