Geralt to bohater, któremu łatwo kibicować. Owszem, jest mutantem wyszkolonym do zabijania potworów, często zmuszonym również do walki z ludźmi, ale ma prosty kodeks moralny i silne przekonanie, że słabszych, uciśnionych i gnębionych trzeba bronić. W jego świecie wiedźmini powinni zachować neutralność wobec wszelkich konfliktów zbrojnych i sporów politycznych, ale Geralt jakoś nie potrafi. „Być neutralnym to nie znaczy być obojętnym i nieczułym. Nie trzeba zabijać w sobie uczuć. Wystarczy zabić w sobie nienawiść”, mówi. Choć brzydzi się wielką polityką i władzą, musi z reguły opowiedzieć się po którejś ze stron. Polityczny symetryzm byłby mu raczej obcy – chyba że chodziłoby o spostrzeżenie, że po obu stronach każdego sporu prym wiodą kłamcy, hochsztaplerzy i cynicy.
Tym ciekawsze wydaje się to, że Geralt jest bohaterem dla każdego. W prozie Sapkowskiego nie brakuje miłych lewicowemu sercu akcentów równościowych i feministycznych, a także krytyki zorganizowanej religii. A z drugiej strony wiedźmina podziwiają zastępy inceli (to dość pejoratywne określenie młodych białych mężczyzn o skrajnie konserwatywnych poglądach) – wszak to bohater silny, mieczem wywija niczym pan Wołodyjowski, a i na kobiety, obowiązkowo piękne, działa jak magnes. Przy okazji: komputerowy awatar czarodziejki Triss Merigold trafił nawet na okładkę polskiej edycji „Playboya”. Sam Sapkowski unikał jednoznacznych deklaracji politycznych, choć na podstawie jego książek niejeden krytyk próbował zrekonstruować przekonania pisarza. „Przykładanie ideologicznej warstwy, obecnej w napisanych przeze mnie książkach, do moich własnych poglądów może okazać się problematyczne. Kiedyś zwróciły się do mnie dwie partie o krańcowo różnych programach politycznych: czarnej sotni i czerwonego sierpa i młota. Obie uznały, że powinienem wstąpić do ich jaczejki, ponieważ z analizy mojej twórczości jakoby ewidentnie wynikało, że jestem wręcz sztandarowym reprezentantem ich poglądów. Dwie najzupełniej skrajne partie”, mówił autor w rozmowie z Beresiem i deklarował się m.in. jako zagorzały przeciwnik kościoła, zwolennik prawa do aborcji i powszechnego dostępu do broni.
Sam Geralt był zaś porównywany i do bohaterów powieści Tolkiena, i do Chandlerowskiego Philipa Marlowe’a, i do postaci z Sienkiewiczowskiej Trylogii. „Kiedy rozmawiam z japońskimi testerami naszej gry, widzą w Geralcie ronina, czyli samuraja bez zwierzchnika. Gdy spotykam się z Amerykanami, zwykle słyszę: toż to taki samotny szeryf. Założę się, że w każdym kraju gracze znajdą postać, która skojarzy im się z naszym bohaterem” – wspominał Marcin Blacha, szef zespołu scenariuszowego gry „Wiedźmin”. Słowem: heros na nasze czasy. A być może po prostu na każde czasy. Ostatni sprawiedliwy, może cyniczny i zgorzkniały, ale szlachetny antybohater to figura, której potrzebować będziemy zawsze.
Kuba Demiańczuk
Galeria:„Wiedźmin”. Zdjęcia z serialu Netfliksa
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.