Śmiech, łzy i emocje. Młodzi twórcy pokazali swoje filmy

Śmiech, łzy i emocje. Młodzi twórcy pokazali swoje filmy

Kadr z filmu „We mnie”
Kadr z filmu „We mnie”Źródło:materiały prasowe
Utracona ciąża, śmierć bliskiej osoby, etyka zawodowa czy działalność zwolenników Stepana Bandery. Kinematografia podejmuje różne, czasami skrajne tematy, a szansą na prezentację takich produkcji są festiwale. Taki jak ten w Kazimierzu, w ramach którego przeprowadzany jest międzynarodowy konkurs filmów krótkometrażowych.

Na Festiwalu Filmu i Sztuki w Kazimierzu Dolnym codziennie, przez sześć dni, prezentowane są filmy krótkometrażowe. To właśnie z tych produkcji wyłoniony zostanie zwycięzca międzynarodowego konkursu. Sekcja cieszy się dużym zainteresowaniem wśród widzów, a bilety rozchodzą się jak świeże bułeczki. Nie inaczej było w środę, kiedy to przed wejściem na salę trzeba było ustawić się w długiej kolejce, a festiwalowy namiot wypełnił się do ostatniego miejsca.

Bandera, psychologia tłumu i śmierć matki

Duże poruszenie wśród widzów wywołał „Czarnobóg” w reżyserii Grzegorza Paprzyckiego. Trwająca pół godziny etiuda dokumentalna o liderze nacjonalistycznego ugrupowania na zachodniej Ukrainie pokazała, że wizja Stepana Bandery wciąż jest żywa i aktualna wśród naszych wschodnich sąsiadów. To nie tylko przejmująca historia Swiatosława święcie wierzącego w swoje przekonania ale również jego współwyznawców, którzy za swoją ojczyznę są w stanie przelać krew. Produkcja była już doceniana na kilku polskich festiwalach.

Jakimi pobudkami kierują się dziennikarze? Czy ukazywane przez nich historie zawsze dokładnie odzwierciedlają rzeczywistość? A może próbują ukazywać świat w taki sposób, by się „sprzedał” w telewizji? Na te pytania próbowała odpowiedzieć Leonore Kasper w „Deochiol”. Krótka historia reporterki i kamerzysty odwiedzających obóz eksmitowanej społeczności romskiej pokazuje, że każdy ma prawo do opowiedzenia swojej wersji wydarzeń.

Podczas środowego bloku zaprezentowano również „Deszcz”, czyli 5-minutowy film animowany o ludziach bezrefleksyjnie podążających za tłumem. Produkcja została bardzo dobrze przyjęta przez publiczność, która doceniła poczucie humoru oraz przesłanie prezentowane przez reżysera, Piotra Milczarka. Ciężki ładunek emocjonalny przekazał za to Krzysztof Wołżański w „I znów będziemy szczęśliwi”. Reżyser ukazał bolesną historię swojej rodziny, dokumentując ostatnie chwile umierającej matki. Autor podzielił się także trudnymi relacjami z ojcem, który po śmierci żony zdemolował dom i zabronił wracać tam dzieciom.

Film z perspektywy operatora

„We mnie” dotyka ważnych i aktualnych wciąż tematów. To historia Sandry, która dowiaduje się, że jej nienarodzone dziecko ma wady genetyczne, a ją samą czeka zabieg przerwania ciąży. Bohaterce towarzyszy narzeczony, od którego z każdą chwilą spędzoną w szpitalu coraz bardziej się oddala. Dramatyczne przeżycia oraz żałoba sprawiają jednak, że para bardzo się do siebie zbliża. Po projekcji tego filmu widzowie spotkali się z autorem zdjęć, który opowiedział o swojej pracy nad produkcją.

Miłosz Kosiura przyznał, że po pierwszym czytaniu scenariusza w jego głowie pojawiły się obrazy dotyczące tego, jak mają wyglądać konkretne sceny. – Staram się do tych obrazów nie przywiązywać. Lubię pierwsze czytanie, ale później zazwyczaj wszystko wywraca się do góry nogami – dodał. Operator był również pytany o swoje przeżycia związane z faktem, że podczas wielu ujęć kamera była bardzo blisko twarzy aktorów. – To wywołuje pewnego rodzaju połączenie z kamerą oraz ostatecznie z tym, na co patrzy widz. Bardzo lubię być blisko aktora, szczególnie jeśli kamera jest prowadzona z ręki, ponieważ wtedy tworzy się relacja – podkreślił.

Autor zdjęć opowiedział o szczególnym zdarzeniu, jakie miało miejsce przy nagrywaniu jednej z ostatnich scen. Ukazywała ona rozmowę głównych bohaterów mającą miejsce wówczas, gdy Sandra budzi się po zabiegu. – Zrobiliśmy tę scenę w jednym długim ujęciu i wówczas zdarzyła się magiczna chwila, kiedy to zazwyczaj rozgadana i trudna do uciszenia ekipa zamilkła. Wszyscy byli skupieni i wszyscy tę scenę odczuli i przeżyli – powiedział Kosiura. Dodał, że jest to paradoksalna sytuacja, ponieważ ukazuje to fakt, że czasami twórcy zaczynają wierzyć w świat, który sami kreują za pomocą obrazów.

Czytaj też:
Festiwal Dwa Brzegi w Kazimierzu. Trzebuchowska z oscarowej „Idy” opowiedziała o swoim filmie

Galeria:
Festiwal Filmu i Sztuki Dwa Brzegi w Kazimierzu Dolnym
Źródło: WPROST.pl