Cenzura wycięła tę scenę. Dziś możesz to zobaczyć

Cenzura wycięła tę scenę. Dziś możesz to zobaczyć

Kochaj albo rzuć
Kochaj albo rzuć Źródło: Studio Filmowe Iluzjon
Cenzura PRL, myszki z popiołem i amerykański sen. Kulisy filmu kochanego przez widzów do dziś.

Kiedy Kazimierz Pawlak i Władysław Kargul ruszyli za ocean, nikt nie przypuszczał, że ich przygoda w USA stanie się nie tylko filmowym przebojem, ale i pretekstem do walki z cenzurą PRL.

Scena, którą wycięła cenzura

Trzecia część kultowej trylogii Sylwestra Chęcińskiego, „Kochaj albo rzuć”, to nie tylko komedia z kresowym humorem, ale też obraz ukazujący realia emigracji i spotkania dwóch światów — polskiej tradycji i amerykańskiej rzeczywistości. Okazuje się, że w pierwotnej wersji filmu była scena, w której podczas parady Kolumba w Chicago do Pawlaka macha… sam Jimmy Carter. Bohater odpowiada mu uśmiechem. Cenzura uznała jednak, że to może „obrazić amerykańskiego prezydenta” i scena została usunięta. Dziś można ją zobaczyć w wersjach reżyserskich lub archiwalnych materiałach.

Amerykańska przygoda i trudne tematy

Pawlak (Wacław Kowalski) i Kargul (Władysław Hańcza) otrzymują zaproszenie do Chicago od swojego brata Johna. Towarzyszy im wnuczka Ania (Anna Dymna). Na miejscu okazuje się, że John nie żyje, a jego ostatnią wolą jest przekazanie majątku rodzinie z Polski oraz nieślubnej córce Shirley (Duchyll Martin Smith), którą krewni mają odnaleźć. Pojawienie się ciemnoskórej krewnej wywołuje szok u konserwatywnego Pawlaka, który nie potrafi pogodzić się z tą sytuacją. Z kolei Ania od razu znajduje wspólny język z nową ciocią, co staje się jednym z bardziej wzruszających wątków filmu. W czasie otwarcia Domu Polonii Kazimierz wygłasza poruszającą mowę ku czci Johna, a następnie cała rodzina wraca do Polski. To ostatnia część legendarnej sagi o Kargulu i Pawlaku, w której humor miesza się z refleksją nad przemijaniem, emigracją i międzyludzkimi więzami.

Myszki z popiołem, Wiedzieliście o tym?

Film kręcono zarówno w Polsce (Dobrzykowice), jak i w USA – głównie w Chicago oraz na pokładzie statku „Stefan Batory”. „Kochaj albo rzuć” był jednym z pierwszych PRL-owskich filmów pokazujących życie Polonii w Stanach Zjednoczonych – temat bardzo rzadki w tamtym czasie. Jednym z zabawnych szczegółów produkcji była scena z myszami w stodole – gryzonie przywieziono dzień wcześniej, ale żeby wyglądały bardziej naturalnie, pokryto je… popiołem.

Szczególny urok filmu tworzy też język kresowy, którym posługują się bohaterowie. Dla młodszych widzów może być dziś niezrozumiały, ale dodaje autentyczności i wyjątkowego kolorytu całej opowieści. „Kochaj albo rzuć” to klasyk, który mimo upływu lat wciąż bawi i wzrusza, pokazując, że czasem różnice kulturowe to tylko pretekst, by opowiedzieć o tym, co naprawdę ważne — rodzinie, pamięci i sercu na właściwym miejscu. Dziś, we wtorek 8 lipca o godz. 18:30 na antenie Polsat Film.