Teleturniej „Idź na całość!” był jednym z pierwszych tego typu w polskiej telewizji i cieszył się ogromną popularnością, przyciągając widownię z rzędu ponad 9 mln ludzi i wyprzedzając tym samym najpopularniejszy wówczas krajowy serwis informacyjny, czyli „Wiadomości”. Od początku nadawania, tj. od września 1997 roku, prowadzony był przez Zygmunta Chajzera i przyniósł mu dwie Telekamery „Tele Tygodnia” (w 1998 i 1999 roku).
Zygmunt i Filip Chajzerowie poprowadzą nową odsłonę „Idź na całość!”
Wiele osób wciąż ma dobre wspomnienia z tym formatem. Z tego skorzystać chce stacja Polsat, która – wedle informatora „Super Expressu” – chce reaktywować program. Telewizja miała podpatrzeć ten pomysł u Niemców, który przywrócili po 18 latach swoją wersję show „Geh aufs Ganze!” w 2021 roku. Gospodarzem w tym kraju został znany z pierwotnej wersji prezenter i jego młodszy kolega po fachu. W Polsce ma być podobnie, a na ekranie zawitać mają Zygmunt Chajzer i jego syn Filip.
– To może być niezwykle ciekawe połączenie. Panowie mają ze sobą świetny kontakt, ale różne temperamenty, co z pewnością dostarczy widzom emocji – przekazał informator „Super Expressu”. – Filip doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że prowadzenie takiego programu może uratować jego karierę i zapewnić obecność w telewizji na długie lata. Po tym jak przestał prowadzić „Dzień dobry TVN” właściwie nie istniał medialnie – dodał.
Według informacji „Super Expressu” stacja Polsat podjęła decyzję o zaangażowaniu Filipa Chajzera w nowy „Idź na całość!” dopiero po tym, jak ten zgodził się wziąć udział w „Tańcu z Gwiazdami”.
„Idź na całość!”. Zasady programu
W programie brały udział osoby wybrane spośród zasiadającej w studiu publiczności. Wybrani przez prowadzącego mogli zdecydować o tym, czy chcą zgarnąć dotychczasową nagrodę czy wymienić ją na inną. Gracz nie zawsze wiedział, jaką nagrodę otrzymał, w związku z tym mógł on w ciemno wymienić ją na inną i na odwrót. Czasami gracz mógł odsprzedawać lub odkupywać nagrody, brać udział w licytacjach oraz grach losowych.
W grze była także charakterystyczna maskotka kota, który nazywał się Zonk. Wybranie jej oznaczało utratę nagród. Finał polegał na wyborze jednej z trzech bramek, w których znajdowała się zazwyczaj największa nagroda, głównie w postaci samochodu.
Czytaj też:
Dagmara Kaźmierska w „Tańcu z Gwiazdami”. Powiedziała, co myśli o nazywaniu jej „patologią”Czytaj też:
Filip Chajzer ostro o obecnej władzy. „Nie na to głosowaliśmy”