Od kilkunastu dni politycy związani z PiS starają się powstrzymać próby zmian kadrowych w Telewizji Publicznej. W tym celu podejmowane są różne działania, jak np. wniosek o zmianę w statucie TVP i Polskiego Radia czy powołanie prokurenta, którego nie może zawiesić nowy minister kultury.
Co więcej, według członka Rady Mediów Narodowych Marka Rutki strategie dotyczące TVP powstają w siedzibie PiS na Nowogrodzkiej. – I ci doradcy, te gorące głowy, czyli funkcjonariusze z Placu Powstańców, gdzie siedzibę ma TVP Info, naprawdę rozważają wariant okupacji swojej siedziby, przykuwania się do kaloryferów – mówił były poseł Lewicy w Radiu TOK FM. Dodał, że te informacje pochodzą z „wiarygodnych źródeł”.
Transmisja z przejęcia TVP? Kamery gotowe
O podobnym scenariuszu mówił informator Wirtualnej Polski. Według niego pracownicy redakcji informacyjnych i publicystycznych Telewizji Polskiej zostali postawieni w stan najwyższej gotowości, na wypadek gdyby miało dojść do „siłowego przejęcia” przez nową opcję polityczną.
W tym celu zaplanowano nocne dyżury dziennikarzy w godzinach od 23 do 8 rano, a operatorzy i reporterzy są przygotowani do relacjonowania na żywo „zamachu” na TVP. Takie widowiskowe „przejęcie” stacji mogłoby wpisać się w narrację PiS o tłumieniu wolności słowa i pluralizmu w mediach.
W sobotę Rada Polityczna PiS przyjęła zresztą szereg uchwał, wśród których była ta o obronie wolności słowa. Prezes partii Jarosław Kaczyński mówił też o „zamachu na demokrację” prowadzonym przez obecną ekipę rządzącą.
W czwartek przed siedzibą TVP na Placu Powstańców Warszawy zebrał się tłum protestujących w obronie telewizji w obecnym kształcie. Zorganizował go szef warszawskiego klubu „Gazety Polskiej”, Adam Borowski.
W proteście wziął udział m.in. Samuel Pereira, wicedyrektor Telewizyjnej Agencji Informacyjnej oraz kierownik TVP Info. – Media to różnorodność. Tego pluralizmu przed 2015 rokiem nie było. Wszystkie stacje to był jeden TVN, jeden przekaz. Polacy nie mieli wyboru – przekonywał uczestników.