Stanisław Joachim Sojka, znany jako Stanisław Soyka, wokalista, kompozytor, multiinstrumentalista i twórca, którego piosenki od dekad poruszały serca milionów, nie żyje. Informację o śmierci artysty potwierdził w rozmowie z portalem Onet kompozytor Jacek Cygan.
Niespodziewana śmierć wielkiego artysty
Odejście artysty było szokiem. Soyka miał tego samego dnia pojawić się na scenie sopockiego festiwalu Top of the Top podczas koncertu „Orkiestra mistrzów”. Ze względu na tragiczną wiadomość organizatorzy przerwali wydarzenie w połowie, mimo że w planach była jeszcze druga część wieczoru – „RapOrkiestra – legendy polskiego hip-hopu vol. 2”.
W ostatnich latach Soyka zmagał się z problemami zdrowotnymi, o czym świadczyły odwoływane koncerty. Tym większym zaskoczeniem był jego niedawny występ w Sopocie, który dał fanom nadzieję, że artysta wraca do formy. Niestety, los okazał się bezlitosny.
Stanisław Soyka pozostawił nam wielkie dziedzictwo
Stanisław Soyka urodził się 26 kwietnia 1959 roku w Żorach. Już jako siedmiolatek śpiewał w chórze, a w wieku czternastu lat został organistą. Edukację muzyczną kontynuował w Gliwicach i Katowicach, na Akademii Muzycznej im. Karola Szymanowskiego. Tam rozpoczął profesjonalną karierę jako wokalista big-bandu Puls, nagrywając pierwsze utwory dla Polskiego Radia.
Szybko zdobył uznanie na scenie jazzowej. Występował z Jarosławem Śmietaną i zespołem Extra Ball, a jego debiutancki album jazzowy „Blublula” z 1981 roku uznano za najlepszą płytę roku w tym gatunku. Amerykański krytyk Willis Conover ochrzcił go „najlepiej strzeżonym sekretem polskiej muzyki”. Lata 90. przyniosły Soyce największą popularność. Wtedy powstały nieśmiertelne przeboje „Tolerancja (na miły Bóg)”, „Cud niepamięci” czy „Tak jak w kinie”. Soyka nie bał się sięgać po poezję. Na długo zapisały się jego interpretacje „Sonetów Shakespeare’a”, a także utwory inspirowane twórczością Czesława Miłosza i Bolesława Leśmiana. Łączył jazzową finezję z popową melodyjnością, tworząc utwory, które stały się częścią polskiego kanonu muzyki rozrywkowej.
Był artystą wszechstronnym. Śpiewał, komponował, grał na fortepianie, skrzypcach i gitarze. Był też osobą zaangażowaną społecznie i charytatywnie. Polska muzyka żegna dziś twórcę, którego głos i talent nie mają sobie równych.
Czytaj też:
Festiwal w Sopocie nagle przerwany. TVN się tłumaczyCzytaj też:
Marcel Łoziński nie żyje. Miał 85 lat