Naya Rivera, znana z roli Santany Lopez w serialu „Glee”, zginęła tragicznie w wieku 33 lat, ratując swojego 4-letniego syna podczas wspólnego wypadu nad jezioro. Jej śmierć wstrząsnęła mediami na całym świecie i przypomniała o sile miłości. Naya Rivera została przez to zapamiętana nie tylko jako utalentowana artystka, ale przede wszystkim matka, która w obliczu niebezpieczeństwa postawiła życie swojego dziecka ponad własne.
Naya Rivera – kariera, dramat i heroiczna śmierć
Naya Rivera swoją karierę rozpoczęła już jako dziecko, grając w sitcomach i reklamach. Prawdziwą popularność zdobyła jednak jako Santana Lopez w serialu „Glee”. Jej postać – bezkompromisowa, silna, ale zmagająca się z własną tożsamością – stała się ikoną dla wielu młodych ludzi. Rivera nie tylko grała, ale i śpiewała – jej wykonania piosenek w serialu osiągały miliony wyświetleń. „Nigdy nie chciałam być tylko aktorką. Chciałam mówić do ludzi. Przez role, przez muzykę” – mówiła w rozmowie z „Latina Magazine”.
Choć zawodowo odnosiła sukcesy, prywatnie przechodziła przez burze. W autobiografii „Sorry Not Sorry” pisała o zaburzeniach odżywiania, lękach, niepewności. „Zawsze czułam, że muszę być perfekcyjna. Ale perfekcyjna nie znaczy szczęśliwa” – twierdziła. Wspomniała też o poronieniu, którego doświadczyła w milczeniu, ukrywając ból przed rodziną. Co więcej, jej małżeństwo z Ryanem Dorseyem zakończyło się rozwodem – później dzielili się opieką nad owocem tego związku, synem Josey'em. To właśnie jego życie stało się najważniejsze dla aktorki i to dla niego poświęciła swoje własne.
Otóż 8 lipca 2020 roku Naya Rivera wybrała się z 4-letnią pociechą na jezioro Piru w Kalifornii. Wypożyczyli motorówkę i wypłynęli na spokojne wody. Gdy nie wracali przez kilka godzin, rozpoczęto poszukiwania. Finalnie Josey został odnaleziony śpiący na łodzi – samotny i zdezorientowany. Po pięciu dniach nurkowie wyłowili ciało aktorki. Śledztwo wykazało, że Naya zdołała pomóc synowi wrócić na pokład łodzi, ale sama nie miała już siły, by się uratować. Utonęła.
„Zebrała całą energię, by go uratować. To była jej ostatnia myśl – żeby Josey przeżył” – relacjonowano w raporcie policyjnym.
Jej śmierć poruszyła fanów na całym świecie. Współtwórcy „Glee” oraz były partner Nayi, raper Big Sean, oddali jej hołd, nazywając ją bohaterką. Teraz, po pięciu latach od tragedii, głos w tej sprawie zabrał były mąż Rivery, Ryan Dorsey. Mężczyzna w rozmowie z magazynem „People” przyznał, że nie jest mu łatwo.
– Odrzuciłem mnóstwo propozycji, bo było mi bardzo ciężko. Zresztą nadal jest. Do dziś nie oglądam zdjęć Nayi. Wciąż wiele kosztuje mnie mówienie o swoich uczuciach, ale myślę, że jestem gotowy się otworzyć. (...) 9-letni Josey odziedziczył jej osobowość. Dużo mówi, dokładnie tak jak ona, zwłaszcza kiedy nie dostaje odpowiedzi – wyjawił Dorsey.
Czytaj też:
Zagrała w międzynarodowym hicie, później zniknęła. „Przestałam istnieć”Czytaj też:
Był symbolem seksu, potem zachorował. „Walczę przez większość życia”