Urodziła się w inteligenckiej rodzinie – mama aktorka teatralna, tata – wybitny informatyk. Dzieciństwo było więc pełne nieoczywistych wrażeń, obcowania z kulturą wyższą i podróży po świecie. Okazało się, że ma umysł ścisły, zatem ścieżka rozwoju poprowadziła ją nie na scenę a po wykształcenie informatyczne. Jak sama przyznaje w wywiadach, była dzieckiem marzeń każdych rodziców.
„Kiedy zaczęłam robić doktorat, tata był ze mnie bardzo dumny powtarzał, że na pewno kiedyś dostanę Nobla w dziedzinie informatyki. Jednocześnie zaproponowano mi pracę w największej i jak na tamte czasy najbardziej prestiżowej firmie informatycznej na świecie, więc mama oczekiwała, że jako pani „manager” będę miała ten przysłowiowy dom w prestiżowej dzielnicy, dwoje dzieci, psa, idealnego męża, zadbany ogródek i poukładane życie… i to wszystko popsuł mój perfekcjonizm" (śmiech – przyp.red.) – opowiada Karolina Pilarczyk.
Z powodu częstych podróży służbowych po Polsce oraz z racji zawodu, przebywania w otoczeniu mężczyzn, nie chciała być przez nich traktowana ulgowo – silna feministyczna świadomość swojej wartości była w niej od zawsze. Żeby żaden z kolegów nie zarzucił jej braku umiejętności w trakcie wspólnych podróży autem, postanowiła doszkolić swoje umiejętności jazdy samochodem.
I wówczas nastąpiło coś, co dla jej rodziców okazało się tragedią, a dla niej odkryciem czegoś, co ją naprawdę uszczęśliwia. Późniejsza Mistrzyni Polski oraz podwójna Mistrzyni Europy kobiet w drifcie, właśnie wtedy zakochała się w poślizgach.
Eureka!
To odkrycie całkowicie ją pochłonęło. Nie istniała jeszcze oficjalnie w Polsce taka dyscyplina jak drifting, ale instynktownie zaczęła szukać kontaktów wśród moto maniaków. Zaczęła brać udział w amatorskich rajdach i wyścigach. Jednocześnie kontynuowała swoją zawodową karierę w korporacji.
Pierwsza lekcja jaką dostała to taka, że jej nowa pasja to bardzo kosztowna zabawa. Rajdy dawały poczucie satysfakcji, ale nie dały tej euforii, którą poczuła na płycie poślizgowej. Nie rezygnowała, szukała, próbowała – wiedziała, że to o czym marzy, na tamten moment było niemożliwe, ale jednocześnie nie jest nierealne.
„W 2004 roku, podczas wyścigów na ¼ mili, kolega zrobił pokaz driftu. Kiedy zobaczyłam, że facet wykonuje kontrolowane poślizgi samochodem, od razu mnie to zaintrygowało i zapytałam: „Co ty robisz”. On na to, że jest to dyscyplina motosportowa, wywodząca się z Japonii, której w Polsce jeszcze nie ma. Ja w tym czasie brałam udział w amatorskich rajdach i to co mnie najbardziej fascynowało to były właśnie poślizgi, za które ciągle byłam karana przez mojego pilota. I wtedy zdałam sobie sprawę, że ja mogę robić to, co kocham! Ja mogę, a wręcz powinnam się ślizgać! I to zawodowo!”
Pojawiły się znane motyle w brzuchu i już wiedziała, że ma marzenie a raczej cel, który zrealizuje choćby nie wiem co!
Krew, pot i łzy…
Pierwsze auto do driftu kupiła w 2004 roku na kredyt, zrobiła najważniejsze modyfikacje umożliwiające driftowanie, zaczęła treningi i… zaczęła szukać sponsorów. Porażka za porażką uświadamiała jej, że nikt nie zaufa dziewczynie w motorsporcie, bez doświadczenia, tradycji motorsportowych, która co prawda nie zna się na samochodach ale bardzo chce...
Do tego rozczarowani obrotem sprawy rodzice nie motywowali, a wręcz stawiali w jej głowie mentalne szlabany: nie umiesz, nie dasz rady, jesteś kobietą, a to sport dla mężczyzn, nie stać cię na to, marnujesz swój talent, czas i pieniądze.
W poduszkę płakała nie raz, ale tylko po to, żeby wyrzucić z siebie złe emocje i zrobić w głowie przestrzeń na kolejny plan jak zrealizować swoje marzenie. Pukała do wielu drzwi, od których się odbijała, ale wreszcie coś drgnęło.
W 2008 roku udało jej się po raz pierwszy pozyskać większy budżet. Zbudowała swoje pierwsze auto driftingowe i coraz poważniej myślała o tym, aby motorsport stał się nie tylko jej pasją ale także zawodem.
„Jednak wciąż była przede mną długa droga. Dopiero w 2013 roku zbudowałam auto, które naprawdę się do czegoś nadawało. 9 lat po tym kiedy po raz pierwszy zobaczyłam drifting. Kawał czasu. I to był dla mnie przełomowy moment. Długo o to walczyłam. Nie tylko o budżet, ale również o szacunek, o sprzęt, o ludzi i wsparcie. Były potknięcia, wiele mentalnych „uderzeń w ścianę”. Potrafiłam się otrząsnąć i iść dalej. Pokazuję i mówię o tym ludziom, co robiłam, jak robiłam i przekonuję, żeby się nie poddawali, tylko robili to, co kochają.” – opowiada Karolina Pilarczyk.
Puchary to nie wszystko
Pierwsze mistrzostwo przyszło w 2016 roku (mistrzyni Europy w klasie kobiet), potem kolejne zarówno w Europie jak i w Polsce. Brała udział w zawodach prawie na wszystkich kontynentach świata. Śmieje się, że została jej tylko Ameryka Południowa, Australia i Antarktyda).
Jako pierwsza Polka zdobyła profesjonalną licencję driftingową oraz prestiżowe licencje motorsportowe: Formula Drift, Drift Kings, King of Asia, PZM Drift, wyścigową B,C. Jako jedyna Europejka wystartowała w pełnym cyklu najbardziej prestiżowych zawodach driftingowych na świecie – amerykańskiej Formula Drift.
Medale i puchary zajmują 3/4 jej niewielkiego łomiankowskiego mieszkania. Żartuje, że musi zmienić mieszkanie na większe, bo nie ma już miejsca, na wstawianie kolejnych. Ale to nie puchary są dla niej wyznacznikiem sukcesu, lecz publiczność. Dawanie ludziom pozytywnych wrażeń, pokazywanie piękna profesjonalnego dritingu, opowiadanie o tym jak realizować swoje marzenia, to stało się jej życiową misją.
Zmieniła Pani moje życie
Karolina jest dla ludzi. Odkąd zaczęła zajmować się motorsportem wraz z rozwojem kariery przyszła popularność. Nikomu nie odmówiła zdjęcia, autografu czy choćby chwili rozmowy. Podczas zawodów jej strefa w parku maszyn zawsze jest oblegana przez tłumy kibiców. Nikt nigdy nie odchodzi z przysłowiowym „kwitkiem”. Na swoich profilach w social mediach zgromadziła setki tysięcy fanów, którym także poświęca swój czas. Choć trudno w to uwierzyć, Karolina rzeczywiście sama osobiście odpowiada na wiadomości i komentarze pod swoimi postami. Co prawda, z uwagi na wielkość swojej moto-biznesowej działalności, ma krąg współpracowników, ale są obszary zarezerwowane dla niej osobiście i do takich właśnie należy kontakt z fanami.
„Pani Karolino, zmieniła Pani moje życie. Po rozmowie z Panią na Summer Cars Party w Katowicach, odważyłam się też podążać za swoimi marzeniami. Praca biurowa nie dawała mi satysfakcji, pragnęłam projektować ubrania. Pani dodała mi odwagi i determinacji. Biuro zamieniłam na pracownię krawiecką i zaczęłam robić to co kocham. Wysyłam do Pani pierwszą zaprojektowaną i uszytą w mojej pracowni sukienkę. Dedykuję ja Pani w podziękowaniu za pokazanie mi jak żyć” – to jedna z wielu wiadomości jakie Karolina dostaje od fanów.
Sukienkę ma w szafie do dziś. Po każdych zawodach, targach i imprezach motoryzacyjnych jej skrzynka wiadomości w social mediach zapełnia się podziękowaniami za wparcie i motywację. Zaś po każdym wygłoszonym wykładzie motywacyjnym, dostaje wiadomości, że jej historia zainspirowała ich i pomogła odkryć nowe pomysły na działania biznesowe. „Pani wykład sprawił, że podeszłam do projektu, który utknął w martwym punkcie od innej strony. Przedstawiłam swoją niestandardową wizję szefowi i.. udało się! Realizuję dzięki Pani największy projekt w mojej dotychczasowej karierze. Dziękuję za wszystko”. „
Co jest dla mnie ważne? Oczywiście, piękny jest puchar i za mistrzostwo Europy, Polski, i pierwszy puchar, który w ogóle zdobyłam, i pierwszy, który wywalczyłam w grupie mieszanej. Jednak największym moim osiągnięciem jest właśnie to, że inspiruję ludzi. Dostaję mnóstwo wiadomości od różnych osób, że motywuję, pokazuję, że wszystkie trudności można pokonać. Pewien chłopak powiedział mi, że jego psychiatra doradził mu, aby znalazł sobie sportowca, który da mu siłę, aby codziennie rano wstawał z łóżka i tym sportowcem jestem ja. Podobnie w przypadku innego chłopaka, który jest w ciężkiej depresji po wypadku motocyklowym – daję mu siłę. Takie historie są dla mnie najważniejsze”– podsumowuje Pilarczyk.
Karolina Pilarczyk – zawód
Na przestrzeni przebytych lat, stworzyła „fuksjową markę osobistą”, rozpoznawalną na całym świecie, która ma wiele płaszczyzn działania:
- poprzez motorsport wymyśla i realizuje duże kampanie reklamowe dla swoich sponsorów,
- wzbudzając pozytywne emocje, angażuje publiczność i inspiruje ludzi do działania,
- poprzez codziennie treningi motywuje ludzi do aktywności sportowej i dbania o własna kondycję fizyczną,
- z uwagi na to, że bardzo dużą wagę przywiązuje do bezpieczeństwa w ruchu drogowym, stała się w tej dziedzinie ekspertem, którego wiedzę często wykorzystują media, zapraszając do swoich programów,
- silnie komunikuje otwartość poglądów, niezależność, równość i wartość każdego człowieka, jednocześnie obnażając hipokryzję i hejt z jakim przychodzi się mierzyć każdej osobie publicznej,
- jako weganka, od lat zaangażowana w obronę zwierząt, czynnie udziela się kilku fundacjach prozwierzęcych pokazując, że nie tylko słowo ale przede wszystkim czyny mają znaczenie,
- bierze udział w programach telewizyjnych, poprzez które może promować pozytywne wartości i zarażać ludzi swoją pasją.
Autor: Renata Rogólska