Ostatnio o Mikołaju Roznerskim było głośno przez wzgląd na emocjonujące zakończenie kolejnego sezonu hitowego serialu TVP „M jak miłość”. Otóż w 1808 odcinku jego bohater Marcin umierał na oczach widzów, po tym, jak został porwany przez ludzi gangstera, uwięziony w magazynie na odludziu i bestialsko pobity. Nie jest jeszcze jasne, czy aktor w taki sposób pożegnał się z produkcją, wiadomo jednak, że medialne zainteresowanie wokół jego osoby trwa w najlepsze. Teraz gwiazdor ujawnił, że on sam był w przeszłości bliski śmierci. Walczył z zaburzeniem i przebywał w szpitalu psychiatrycznym
Mikołaj Roznerski o stanie zdrowia
Obecnie Mikołaj Roznerski przygotowuje się właśnie do nowej roli, pracując nad swoją sylwetką i intensywnie trenując. W związku z tym aktor udzielił teraz wywiadu „Dzień Dobry TVN”, w którym wrócił pamięcią do dawnych czasów. Mając kilkanaście lat, nie akceptował siebie i miał zaburzenia odżywiania. Niejednokrotnie kończyło się to omdleniami. Tak było m.in. na premierze „Titanica”, na którą wybrał się z mamą. – Pojechałem autobusem i wróciłem karetką — wspomniał.
Wiadomo, że jego stan był na tyle poważny, że w wieku zaledwie 13 lat trafił na zamknięty oddział szpitala psychiatrycznego we Wrocławiu. Choć rodzice i lekarze się bardzo o niego martwili, on sam nie widział żadnego problemu. – Widziałem siebie cały czas innego w lustrze niż moi bliscy czy lekarze. Najmniej ważyłem niecałe 40 kg przy 170 cm wzrostu. Miałem 15 czy 20 kg niedowagi. Wegetowałem. Początek tej terapii jest bardzo trudny, bo kombinujesz, jak nie zjeść, jak pokazać wszystkim, że jesteś zdrowy, że jesz, a nie jesz — wyjaśnił. Mógł wychodzić na przepustki, ale warunkiem było to, aby nie spadał z wagi.
– Przez rok nie jadłem nic. Tylko piłem soki i odżywki. Wracając, wiedziałem, że spadłem z wagi, więc po drodze piłem 4 litry wody przed ważeniem. Miałem zestaw takich kart magnetycznych do budek. One ważą jakieś 200-300 gramów, więc chowałem je do skarpetek. Były takie dwa ciężkie mosiężne słońca, które znalazłem na strychu taty i je też chowałem. (...) Po roku takiej ciężkiej terapii pojechałem do rodzinnego domu na przepustkę i tata zadał mi takie pytanie: „Synek, ile ty jeszcze będziesz w tym szpitalu?”. Chciałem wrócić, bo było lato, wszystko było zielone i powoli narodziła się we mnie chęć życia. Powoli wracałem do zdrowia i jestem dzisiaj — powiedział.
W rozmowie z Mateuszem Hładkim aktor dodał, że anoreksja to dla niego trudny temat – również dlatego, że niejednokrotnie spotykał się z negatywnymi komentarzami czy nawet głosami, że ta choroba nie dotyczy mężczyzn. Teraz ma odwagę o tym mówić. Wspomniał także, że chociaż to choroba, z której „nie do końca jest się w stanie wyleczyć”, to nauczył się żyć z „tym głosem w głowie” i przejął nad nim kontrolę.
Czytaj też:
Mikołaj Roznerski odchodzi z „M jak miłość”? Aktor podziękował zrozpaczonym widzomCzytaj też:
Nowy serial TVP opowie o pomocy Ukraińcom. W jednej z głównych ról Mikołaj Roznerski