Dziennikarka i aktywistka Maja Staśko podczas Kongresu Kobiet miała na sobie rozpięty prawie do pasa kolorowy kombinezon. Sam fakt, że pokazała ona swój brzuch i piersi, wywołał ogromne poruszenie. Internauci – zarówno na Twitterze jak i Instagramie – zaczęli przerabiać jej zdjęcia oraz dodawali pod nimi obraźliwe komentarze, typu: „ani ładna, ani mądra i na dodatek płaska jak deska”, „wstrętna”; „ale pasztetowa”, „jeb*****”; „zapomniała o kaftanie”.
Staśko odpowiedziała kolejnym wpisem, w którym zapewniła, że nie wstydzi się swojego ciała, psychiki, stroju czy zaburzeń psychicznych. „To jestem ja – cała, w pełni. Nie jestem samym ciałem, ubraniem, zaburzeniem psychicznym. Jestem sobą. I nie wstydzę się ani kawałka siebie. To hejterzy niech się wstydzą! Bo mają czego. Hejt może prowadzić do traum, depresji i zaburzeń lękowych. A nawet do odebrania sobie życia” – czytamy.
Maja Staśko zgłasza internautów na policję
Aktywistka później przekazała także, że zgłosiła hejterów na policję, wyjaśniając, że „tysiące osób ją obraża, wyzywa i obśmiewa, bo zamieściła swoje zdjęcie”. „XXI wiek, a zdjęcie kobiety z odsłoniętym ciałem powoduje masową nagonkę. I pękłam. Przelało się. Dość mam ignorowania cybeprzemocowców i robienia z nich gwiazd internetu” – napisała.
„Ludzie mi powtarzają: olej, ignoruj, nie patrz na to. A ja nie chcę olewać. Rozumiem każdą osobę, która tak radzi sobie z przeciążeniem hejtem i bardzo ją wspieram, bo to ona najlepiej wie, co czuje i co robić. Ale ja też wiem najlepiej, czego chcę. Chcę zgłosić hejt. Chcę walczyć z przemocowymi złolami. Mam wsparcie bliskich, obserwujących, psychoterapię i pomoc psychiatry. Jestem dorosła, mam ukształtowaną strukturę psychiczną. I mam na to siły. Zignoruję hejt – raz, drugi, dziesiąty – a hejterzy dalej będą bezkarnie krzywdzić dzieciaki. A one będą słyszeć, że hejt to natura internetu i czego się spodziewałaś w sieci?. Czego? Na pewno nie przemocy” – argumentuje Staśko.
instagramCzytaj też:
TRUDNY QUIZ z wiedzy ogólnej! Najlepsi zdobywają 7/10!
Maja Staśko ofiarą ogromnego hejtu. Wszystko przez jedno zdjęcie