Różnice między starą i nową „Akademią pana Kleksa”. Nostalgiczna podróż

Różnice między starą i nową „Akademią pana Kleksa”. Nostalgiczna podróż

Plan filmu „Akademia Pana Kleksa”
Plan filmu „Akademia Pana Kleksa” Źródło:Roman Sumik / Forum
Na Netflix wpadła nowa „Akademia pana Kleksa”, która wywołała pod koniec ubiegłego roku niemałe zamieszanie. Widzowie chcieli sentymentalnej podróży, a dostali „zupełnie nową bajkę”.

Chociaż w jednej z piosenek do nowej „Akademii Pana Kleksa” Piotr Fronczewski mówi widzom, że „czekali na to czterdzieści lat”, witając ich w „całkiem nowej bajce”, fani oryginału niekoniecznie byli zachwyceni pomysłem odświeżenia filmu z 1983 roku. Sytuacje ratowała z pewnością obsada – powróciły znane z filmu twarze, pojawili się też inni cenieni polscy aktorzy, jak Tomasz Kot czy Danuta Stenka. Film Macieja Kawulskiego, znanego do tej pory z takich produkcji, jak „365 dni”, „Jak pokochałam gangstera” czy „Underdog”, znacząco jednak różni się od oryginału, nad czym ubolewali fani po seansie. Zachwyceni nie byli też krytycy.

„Jeden z najgorzej zmontowanych i poprowadzonych filmów w historii, wielki zawód” – pisała Karolina Korwin-Piotrowska. „Bardzo dużo błędów, źle obsadzona postać głównej dziecięcej bohaterki, a jednocześnie chwilami dobrze rozpędzony film familijny z fajnymi rolami dorosłych aktorów” – ocenił Tomasz Raczek. „Rozłazi się na podstawowym poziomie scenariuszowym i gubi charakter Kleksa w niedbale przeszczepionych kliszach zachodniej popkultury” – stwierdził Błażej Hrapkowicz.

Chwalona natomiast była ścieżka dźwiękowa do obrazu i piosenki z pierwotnej wersji w nowej aranżacji, w tym „Witajcie w naszej bajce”, śpiewana między innymi przez Mroza, Artura Rojka, Brodkę czy Ralpha Kamińskiego oraz „Jestem Twoją Bajką” w wykonaniu Sanah.

Różnice między nową „Akademią pana Kleksa”, a oryginalnym filmem z 1983 roku

Głównym problemem nowej „Akademii Pana Kleksa” wydaje się to, że tak bardzo odbiega od swojego oryginału, który wywołuje nostalgie u rzeszy Polaków. Chociaż w wersji z 2023 roku na ekran powraca Piotr Fronczewski, to nie jest już Ambrożym Kleksem (w którego tutaj wciela się Tomasz Kot), a Doktorem Paj-Chi-Wo, czyli mistrzem i nauczycielem prowadzącego Akademię, którego w filmie z 1983 roku grał Wiesław Michnikowski.

Jeżeli mowa o samej Akademii – szkoła nie jest już przeznaczona wyłącznie dla chłopców – teraz jest to placówka koedukacyjna, która nie znajduje się na uroczej ulicy Czekoladowej, a została przeniesiona do starego zamku na odludziu. Zamiast legendarnej już postaci Adasia Niezgódki, w którego przed laty wcielał się Sławomir Wronka, w nowej wersji mamy Adę Niezgódkę, którą zagrała chwalona za wyrazistość tej kreacji na tle innych w filmie Antonina Litwiniak.

Galeria:
Oryginalna i nowa „Akademia pana Kleksa” na zdjęciach

A w Akademii, choć jest multikulturowo, historie żadnego z bohaterów pobocznych nie zostają nawet muśnięte fabularnie. Chociaż na plus oceniane było jej umiędzynarodowienie, jednocześnie film krytykowany był też za to, że brnie w niskich lotów stereotypy, takie jak Japonka, która uprawia sztuki walki, Latynos, który gra na gitarze czy dziewczynka z Ukrainy, która nosi ludowy strój.

Choć zdjęcia do filmu mają wciąż bajkowy i imponujący nastrój, przypominają one raczej klimat „Harry'ego Pottera” – są mroczne i zimne. Różnicą z oryginałem jest też to, że twórcy nowej odsłony zdecydowali się umieścić część akcji w Nowym Jorku.

Jeżeli nie mieliście jeszcze okazji obejrzeć nowej „Akademii Pana Kleksa”, film od środy 8 maja jest dostępny do obejrzenia na platformie Netflix.

Czytaj też:
QUIZ z oryginalnej „Akademii Pana Kleksa”. Przywoła wspomnienia!
Czytaj też:
Największy polski hit minionego roku wpada na Netflix! To nie koniec niespodzianek tego tygodnia

Opracowała:
Źródło: WPROST.pl