Do światowej premiery „Juno” zostały dwa miesiące, a Elliot Page po raz pierwszy znalazł się w queerowym barze. Było lato, upał, powietrze aż się lepiło, kiedy na nią patrzył. A potem to się stało. Na oczach wszystkich. Przeżycie bez precedensu. Wykonał krok do odkrycia siebie jako osoby queer, osoby trans. Ale dla Elliota dwa kroki do przodu zawsze wiązały się z jednym krokiem w tył.
Dzięki ogromnemu sukcesowi „Juno” Elliot stał się jednym z najbardziej uwielbianych aktorów na świecie. Jego marzenia się spełniały, ale presja kolejnych ról go dusiła. Zdarzały się role, która przyprawiały go o dreszcze na planie i poza nim. Kariera, która była ucieczką od rzeczywistości do świata wyobraźni, nagle stała się koszmarem.
Kiedy nie radził sobie z krytyką i nadużyciami ze strony niektórych z najpotężniejszych ludzi w Hollywood, z przeszłością, która deptała mu po piętach, i społeczeństwem, które chciało zmusić go do binarności, Elliot często milczał, niepewny, co robić. Aż przelała się czara.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.